WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: kibice z Ukrainy

"Serce boli za Ukrainą". Namiastka normalności w Spodku

Arkadiusz Dudziak

Są z różnych regionów Ukrainy. Część z nich przebywa w Polsce dłużej, jednak są i tacy, którzy przyjechali niedawno, z Mariupola. Łączy ich miłość do siatkówki i swojego kraju. - To wielka adrenalina - mówią, gdy słyszą hymn.

To było święto siatkówki w Spodku. Choć trybuny nie były wypełnione - na widowni zasiadło prawie dwa tysiące osób. Wiele w żółto-niebieskich barwach. Przyjechali oglądać mecz reprezentacji Ukrainy z Serbami na mistrzostwach świata siatkarzy.

Jedną z osób, którą spotykam, jest 18-letni Artem. Pochodzi z Mariupola, a obecnie mieszka w Warszawie. - Skończyłem szkołę w Ukrainie, a jeszcze nie jestem studentem - śmieje się chłopak, który związany z siatkówką jest od dawna. Do Polski przyjechał już po wybuchu wojny, w marcu. I nie porzucił swojej siatkarskiej pasji.

- Nawet trenuję w Polsce w młodzieżowej drużynie KS Metro Warszawa, bardzo fajne chłopaki - mówi młody Ukrainiec, który o siatkówce zdaje się wiedzieć wszystko. Wymienia z pamięci wyniki swojej kadry sprzed kilku lat i dziwi się, że miejsce w rankingu początkowo nie dawało Ukrainie miejsca na mistrzostwach świata.

ZOBACZ WIDEO: ZACZĘLIŚMY MŚ! Zwycięstwo z Bułgarią i wielkie emocje w Spodku | #PODSIATKĄ VLOG Z KADRY #16
 

Podobną historię ma za sobą Olga Korsun. W swoim kraju jest trenerką siatkówki. - Przyjechałam we dwójkę z synem na początku wojny do Polski. Teraz mieszkamy w Lublinie, ale przyjechaliśmy, by zobaczyć naszą drużynę - twierdzi kobieta, która dodaje, że dla niej to jest prawdziwe święto sportu.

Takich jak oni jest tutaj większość. Trudno spotkać na trybunach Ukraińca, który nie byłby związany z siatkówką, chociażby przez treningi młodzieży. Wyjątkiem jest jedna grupa, która otwarcie mówi, że przyjechała tu, by wspierać swój kraj. 

- Dla nas to ważne, by wspierać naszą drużynę. To ciężkie czasy dla Ukrainy. Nie jestem fanem siatkówki - mówi Taras, a wtórują mu Weronika i Irina, które do Polski przyjechały niedawno.

Wspierają Ukrainę i swoich kumpli

Dużą grupę stanowią również znajomi siatkarzy. Jednym z nich jest Witalij. Jak sam mówi, do Polski przyjechał siedem lat temu, do brata. I tak został. - Będę krzyczeć głośniej niż wszyscy - zapowiadał przed meczem. 

- Jak byliśmy dzieciakami to grałem razem z Płotnickim (największa gwiazda kadry Ukrainy - przyp. red.). Znamy się dobrze. Jeżdżę na jego każdy mecz w Polsce, byłem też, kiedy przyjechał w ramach Ligi Mistrzów do Warszawy - wyjaśnia. 

Podobnie mówi Wiktoria, która gra profesjonalnie w siatkówkę w czeskim Ołomuńcu. Przejechała niemal 200 kilometrów. - To ważne, że Ukraina gra na mistrzostwach w tych czasach, ponieważ każdy sport jest dla ludzi, dla emocji. W tym ciężkim czasie te emocje są bardzo ważne dla Ukraińców - ocenia.

Brat Iwana Andrijczuka, który w Polsce jest już pięć i pół roku, także gra w Czechach. - Przyjechał, by zobaczyć mecz. Spotkaliśmy się we trójkę, razem z koleżanką - wyjaśnia. Dodają półżartem, że chcieliby, by w finale Polska zagrała z Ukrainą. 

"Serce boli za Ukrainą"

- To wielka adrenalina i czułem miłość do swojego kraju - mówi Iwan o odczuciach, które towarzyszyły mu po tym, jak usłyszał hymn swojego kraju.

- Kotłowały się we mnie trudne emocje. Serce boli za Ukrainą - wtóruje mu Roman, były zawodowy siatkarz, który grał w reprezentacji juniorów razem z Maksymem Drozdem. Przyprowadził na mecz swoich przyjaciół, którzy niezbyt znają się na siatkówce, Artema i Wiktorię. 

Udział w mistrzostwach świata dla Ukrainy jest symboliczny. Także dlatego, że to właśnie po wykluczeniu Rosji ich reprezentacja awansowała. Nie było w tym jednak żadnej polityki, bilet na turniej uzyskała jako najwyżej sklasyfikowana drużyna rankingu, która go wcześniej nie miała. Analogicznie u pań awansowały Chorwatki. 

- To najważniejszy symbol - mówi Anna Korsuń. Pochodzi z miasta Równe i ma polskie korzenie. Wcześniej grała w siatkówkę 11 lat, a w naszym kraju przebywa od 7 lat.

Podobne zdanie ma Ira, siatkarka ligi ukraińskiej. Przyjechała do Polski trzy tygodnie temu. - Bardzo dobrze, że cały świat może zobaczyć teraz Ukrainę. To jest symboliczne, bardzo dobrze, że tak się stało - twierdzi.

***

Ukraina na otwarcie mistrzostw świata przegrała z Serbią 0:3. W grupie ma jeszcze znacznie słabszą Tunezję i Portoryko. W tych meczach będą faworytami i jeśli wygrają, awansują do 1/8 finału.

Czytaj więcej:
Ukrainiec opowiedział o życiu w okupacji. Dostał wiadomość od Rosjanina. "Zabijemy każdego"
Siatkarz kadry Polski komentuje przestoje. "Takie słabsze momenty się zdarzają"

< Przejdź na wp.pl