Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Do nieba, do piekła, czyli bełchatowski roller-coaster
Rok 2013 w wykonaniu ekipy z Bełchatowa nie należał do udanych. Jego początek pracownicy i kibice najchętniej wymazaliby z pamięci. W ostatnich tygodniach pojawiła się jednak iskierka nadziei.
Rozdział I: Upadek
PGE Skra rok 2013 rozpoczęła z hukiem. Nie był to jednak dźwięk wystrzałów szampana z okazji kolejnych zwycięstw, a raczej odgłos upadku, a przynajmniej kilku bardzo bolesnych potknięć. Bełchatowianie w styczniu przegrali wszystkie trzy potyczki ligowe. Zostali również rozbici w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski, żegnając się tym samym z rozgrywkami, które na przestrzeni ostatnich lat wygrali sześciokrotnie (w tym dwie poprzednie edycje). Nie można też zapominać o kompromitacji w Lidze Mistrzów, gdzie w pierwszej rundzie play-off ówczesny wicemistrz Polski został wyeliminowany na oczach ponad 10 tysięcy zgromadzonych w łódzkiej Atlas Arenie kibiców przez turecki Arkas Izmir, mimo wyjazdowego zwycięstwa 3:1 w pierwszym meczu.
Wygranie przepustki do Pucharu CEV po pomyślnym zakończeniu walki o piąte miejsce pocieszeniem było żadnym. Konieczne były zmiany i prezes Konrad Piechocki doskonale o tym wiedział. Tym razem, pomny "koszmaru minionego lata" wziął się do roboty jeszcze zanim siatkarze zdążyli rozjechać się na urlopy. Środowisko szybko obiegła informacja, że Nawrockiego zastąpić ma Miguel Falasca, który miał za sobą bardzo udany sezon jako… rozgrywający Uralu Ufa. Włodarze Skry energicznie wtargnęli na rynek transferowy, trafiając nie tylko pojedyncze okazje, ale również efektowne pakiety. I tak z rewelacyjnej Delekty ściągnięto Stephane'a Antigę w zestawie z Andrzejem Wroną. Do tego doszedł niezwykle utalentowany argentyński duet Nicolas Uriarte - Facundo Conte. Ekipę uzupełnili zdolni, ale mniej znani: Wojciech Włodarczyk, na którego uwagę całej Polski zwrócił Andrea Anastasi, i reprezentant Francji Samuel Tuia, którego dużą zaletą, oprócz niezłych umiejętności, jest zgoda na bycie rezerwowym. O pomyłkach pokroju niepasującego charakterologicznie do zespołu Kubańczyka Yosleydera Cali czy kontuzjogennego i prezentującego co najwyżej przeciętne zdolności Dejana Vincicia mowy tym razem być nie mogło. Błyskawiczne działania pozwoliły ograniczyć nie tylko koszty, ale też potencjalne straty, redukując czynnik niepewności, jaki towarzyszył sternikom klubu rok wcześniej niemal do grudnia (Dante Boninfante został wtedy zatrudniony dopiero pod koniec listopada!).
Ciąg dalszy nastąpi...
- Ze zmian i postępu zespołu na pewno jestem zadowolony, jednak na razie ciężko jednoznacznie je oceniać, bo jeszcze dużo przed nami, choć oczywiście trudno nie widzieć tego, że zespół gra w tej chwili bardzo dobrze. Świadczą o tym wyniki. Cieszy mnie też atmosfera. Wciąż jednak czeka nas sporo pracy, zwłaszcza że do rozegrania mamy całą drugą rundę i play-off - powiedział nam kilka dni temu Konrad Piechocki. Trudno o lepsze podsumowanie. Skra plasuje się obecnie w ścisłym czubie PlusLigi. Należy też do głównych faworytów w Pucharze CEV. Czy bełchatowianie będą w stanie wrócić na szczyt? Na razie wszystkie znaki na grudniowym, świątecznym niebie sugerują, że może im się to udać…
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko!Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.