Jakub Rohnka wyjaśnił okoliczności dopingowej wpadki. "POLADA uznała, że moja wina była nieznaczna"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jakub Rohnka
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jakub Rohnka

Na początku stycznia 2018 r w organizmie Jakuba Rohnki wykryto metyloheksanaminę. W rozmowie z WP SportoweFakty, przyjmujący Łuczniczki Bydgoszcz wyjaśnił jak doszło do dopingowej wpadki oraz dlaczego POLADA potraktowała go tak łagodnie.

Trzy miesiące zawieszenia w prawach zawodnika - taka kara spotkała Jakuba Rohnkę, skrzydłowego Łuczniczki Bydgoszcz, za pozytywny wynik badania antydopingowego przeprowadzonego po ligowym meczu bydgoskiego klubu z ONICO Warszawa (2:3). W organizmie zawodnika wykryto wówczas metyloheksanaminę - środek stymulujący zawarty w suplementach diety. Tą samą substancję wcześniej stwierdzono w organizmie żużlowca Falubazu Zielona Góra Patryka Dudka. Główna Komisja Sportu Żużlowego zawiesiła wówczas utalentowanego żużlowca na rok. Dodatkowo zawodnik został wykluczony na dwa lata z reprezentacji i obciążony karą finansową w wysokości 5 tys. zł.

Siatkarz ekipy znad Brdy został potraktowany przez POLADĘ zdecydowanie łagodniej. W rozmowie z naszym serwisem 26-latek wyjaśnił co zaważyło na tak łagodnym wyroku.

Jacek Pawłowski, WP SportoweFakty: Przed kilkoma dniami zakończyło się postępowanie POLADY. Co pan poczuł, kiedy zapadł ostateczny wyrok tej sprawie?


Jakub Rohnka, siatkarz Łuczniczki Bydgoszcz: Na wstępie chciałbym przeprosić wszystkich kibiców i ludzi związanych z klubem za całe zamieszanie związane z moja osobą w ostatnim czasie.

Co do pytania, to na początku poczułem wielką ulgę, że już po wszystkim i skończy się czas wielkiego stresu i oczekiwania. Jedak teraz czuję trochę niedosyt i lekką frustrację, bo sprawa mogła zakończyć się inaczej, łagodniej. Złożyłem przed panelem wyjaśnienia w których wykazałem, że ulotka suplementu mogła wprowadzać w błąd. Dodatkowo, sama substancja jest zakazana tylko w dniu zawodów, a osobiście używałem tego suplementu jako pobudzenia przed treningiem porannym, siłowym, ponieważ głównym składnikiem była kofeina, która, jak wiadomo, działa pobudzająco. Panel przyjął te wyjaśnienia i uznał, że moja wina w tym przypadku jest nieznaczna.

No właśnie, na wyroku zaważył fakt, że wystąpił pan w Akademickich Mistrzostwach Polski. Gdyby nie to, skończyłoby się upomnieniem. Paradoksalnie, w tym wypadku również nie była pana winy.

Zostałem ukarany trzymiesięcznym wykluczeniem za naruszenie tymczasowego zawieszenia, które miało miejsce na zawodach uczelnianych. Zostałem na nie wysłany na mocy porozumienia klubu z uczelnią. Ukarano mnie więc za uczestnictwo w zawodach, na które sam się nie pchałem. Dostałem tylko informację od trenera Bednaruka, że sprawa została zweryfikowana i w takich rozgrywkach mogę brać udział. Teraz, przez to że do takiego zajścia doszło, nie mogę już pomóc zespołowi w tym sezonie, a bardzo na to liczyłem. Nie miałem jednak wpływu na samą długość postępowania jak i na ostateczne rozwiązanie. Faktem jest jednak, że gdyby nie feralny mecz w AMP-ach mógłbym wrócić do gry tuż po rozprawie i pomóc zespołowi w końcówce sezonu. Dlatego nie jestem zadowolony z ostatecznego rozwiązania tej sprawy.

Informacja o pana dopingowej wpadce była mocno zaskakująca. Jak pan ją odebrał?

Dla mnie to był szok. Na początku myślałem, że to może pomyłka, albo że ma to związek z lekami jakie przyjmowałem w tamtym okresie. Jednak po analizie co to za substancja, sprawa się wyjaśniła.

Jak doszło do tego, że zakazana metyloheksanamina znalazła się w ogóle się w pana organizmie?

Substancja wykryta w moim organizmie występuje pod wieloma nazwami, a na liście metod i substancji zabronionych tylko pod jedną. Tak więc na opakowaniu mojego suplementu nie znajdowała się żadna substancja, która występuje na listach WADY. Gdybym wcześniej został w jakiś sposób przeszkolony lub poinformowany, że są substancje, które mogą występować pod kilkoma nazwami i niekoniecznie muszą występować na listach substancji zabronionych, prawdopodobnie do niczego by nie doszło i obyłoby się bez tego całego zamieszania.

Sprawa dopingu w sporcie budzi zazwyczaj negatywne emocje. Z jakimi reakcjami środowiska siatkarskiego pan się spotkał?

Przez większość czasu starałem się unikać informacji medialnych związanych z tą sprawą, aby dodatkowo się nie stresować. Dostałem natomiast wiele słów wsparcia od znajomych i kibiców z miasta, z którego pochodzę, jak również od kolegów z szatni, którzy mnie od początku wspierali i pocieszali w całej tej sytuacji, za co im niezmiernie dziękuję.

Biorąc pod uwagę problemy kadrowe Łuczniczki Bydgoszcz, było panu chyba szczególnie trudno. Tym bardziej, że jako przyjmujący przydałby się drużynie.

Oczywiście. Z ciężkim sercem patrzy się na mecze chłopaków ze świadomością, że nie mogę im pomóc. Tym bardziej w tej trudnej dla klubu sytuacji. Jasne, że czuje w tym momencie na sobie ciężar z powodu mojej nieobecności, ale jak tłumaczyłem wcześniej, nie wszystko zależało tutaj ode mnie.

Jakub Bednaruk powiedział w jednym z wywiadów, że zostawił pan klub na lodzie, jednak klub pana nie zostawił. Może pan zdradzić, jaka była reakcja klubu w tej sprawie?

Reakcja samego prezesa i trenera były dla mnie bardzo pozytywne, ponieważ otrzymałem słowa otuchy i zapewnianie wsparcia w kwestii rozwiązania tej sttuacji. Zobaczymy natomiast jakie będą dalsze ruchy klubu odnośnie całej sytuacji, ponieważ POLADA uznała niewielką winę z mojej strony i stwierdziła, że nie zaniedbałem swoich obowiązków, a kara w gruncie rzeczy odnosi się do naruszenia tymczasowego zawieszenia z uwagi na występ w zawodach, na które zostałem wysłany. Ktoś nie do końca zweryfikował, czy w ogóle mogę brać w nich udział.

Za kilka miesiący będzie pan mógł ponownie wrócić do siatkówki. Rozważa pan pozostanie w zespole Łuczniczki Bydgoszcz?

Na ten moment mam ważny kontrakt na przyszły sezon. Otrzymałem również sygnał od trenera, że widzi mnie w przyszłym sezonie w drużynie. Czekają mnie jednak rozmowy z prezesem, co do mojej przyszłości.

ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku

Źródło artykułu: