WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Oliver Berntzon na prowadzeniu

Żużel. Mówi, co sprawia mu ogromne problemy. Pracuje nad tym od sześciu lat

Konrad Cinkowski

Oliver Berntzon wrócił do cyklu Grand Prix, choć na razie w ramach jednorazowej dzikiej karty. Szwed zdobył pięć punktów i przyznał otwarcie, że był zadowolony z występu, bo dał mu on wiele odpowiedzi.

Oliver Berntzon rywalizację na torze w Malilli rozpoczął od pokonania Daniela Bewley'a, a następnie wygrał wyścig z Jasonem Doyle'emAndrzejem Lebiediewem i Pawłem Przedpełskim.

Kiedy wydawało się, że Szwed jest w stanie namieszać w sobotnim turnieju, to później już tak okazale nie było. W dalszej fazie zmagań Berntzon dorzucił tylko punkt, który wywalczył na Madsie Hansenie.

- To były trudne zawody, chociaż myślę, że miałem dobry początek w zawodach. Pierwsze trzy biegi były dobre, później trochę potraciłem, bo prowadziłem przed Maciejem Janowskim, a następnie wyprzedził mnie też Fredrik Lindgren. Zabrakło do półfinałów, ale myślę, że to dobry znak, że mogę walczyć z najlepszymi - powiedział Berntzon w rozmowie ze speedwayfans.se.

Berntzon przyznał otwarcie, że wspaniałym uczuciem dla niego była wygrana w zawodach Grand Prix, kiedy to po słabszym wyjściu spod taśmy, świetnie rozegrał pierwszy łuk wyprzedzając za jednym zamachem wszystkich rywali.

- Od sześciu lat trwa moja praca nad startami. Za tym stoi wiele pracy i testowania różnych ustawień. Powoli, ale to się przesuwa do przodu - dodał zawodnik, które ostatnie tygodnie pauzował z powodu kontuzji.

Czytaj także:
W żużlu mu się nie wiedzie, ale za to został mistrzem Polski w innej dyscyplinie
Na brak ofert nie narzeka. Jest gotów do rozmów z Mrozkiem

ZOBACZ WIDEO Zdecydowana pogadanka zawodników Motoru. Lider zdradził jakie słowa padły po meczu w Gorzowie!
 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl