WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki

Żużel. Znany tuner krytykuje Piotra Pawlickiego. Mówi wprost o jego problemach

Mateusz Puka

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że Piotr Pawlicki to polski kandydat na mistrza świata. Teraz 28-latek nie jest nawet wymieniany w gronie kandydatów do Grand Prix. Ostatnią szansą na zwrot w karierze ma okazać się transfer do Sparty Wrocław.

Dość otwarcie o problemach Piotra Pawlickiego mówi jeden z najwybitniejszych tunerów świata, Peter Johns. Brytyjczyk od lat współpracuje z tym zawodnikiem i co jakiś czas przygotowuje mu silniki. Inżynier wprost przyznaje, co różni zdolnego Polaka od innych zawodników, którzy w przeszłości osiągali wielkie sukcesy na jego silnikach. Okazuje się, że przeprowadzka do Wrocławia wcale nie musi oznaczać przełomu.

- Piotr Pawlicki kupił ode mnie w tym roku silnik i miał nawet na nim kilka bardzo dobrych występów. Potem jednak częściej nie jeździł na tym sprzęcie niż jeździł. To zresztą typowe dla niego i jego brata. To fajne chłopaki i bardzo utalentowani żużlowcy, ale coś jednak cały czas blokuje ich przed pokazaniem pełni swoich możliwości. Może to kwestia podatności na kontuzję, ale może tego, że oni zawsze patrzą na coś, czego nie mają. Oni nieustannie myślą, że ich rywale mają zawsze lepszy sprzęt niż oni - przyznaje Peter Johns.

Jego obserwacje potwierdzają zresztą fakty, bo Piotr Pawlicki od kilku lat nieustannie rotuje silnikami i nie potrafi zaufać jednemu czy dwóm dostawcom sprzętu, z którymi mógłby pracować dłuższy czas. Podobnie jest zresztą nie tylko z tunerami, ale także mechanikami, którzy w teamie Pawlickiego zmieniają się zaskakująco często.

ZOBACZ Magazyn PGE Ekstraligi. Staszewski, Cegielski i Świsłowski gośćmi Musiała
 

- Żaden żużlowiec nie jest w stanie osiągnąć sukcesu samodzielnie. Jeśli chcesz sięgać po medale, musisz otoczyć się zaufanym teamem mechaników, mieć sprawdzonego tunera, sponsorów i wiele innych osób do pomocy. Niektórzy jednak zbyt dużą odpowiedzialność za sprzęt kładą na innych ludziach. Pracuję w tym sporcie 40 lat i jestem przekonany, że jeśli chcesz być mistrzem, to ty musisz przekazywać mechanikowi, czego dokładnie oczekujesz. Tak było przez lata, ale teraz faktycznie moda się zmienia i wielu młodych żużlowców oczekuje od swojego otoczenia, by silniki były najlepsze i nic innego ich nie interesuje. To oczywiście łatwiejsze rozwiązanie, bo gdy coś nie idzie, to wokół zawsze znajdzie się ktoś, kogo można obwinić za niepowodzenia. Proponuję zawodnikom, by częściej instalowali w warsztatach lustro i codziennie w nie spoglądali, pytając siebie, czy zrobili wszystko, by jeździć na najwyższym poziomie - dodaje Johns.

Leszczynianin w nowym klubie nie będzie miał łatwego zadania, bo wszyscy oczekują od niego jeszcze lepszych wyników niż do tej pory, a o punkty wcale nie będzie łatwiej. Skład Betard Sparty Wrocław wygląda fenomenalnie, więc Pawlicki będzie musiał udowodnić swoją wartość nie tylko na tle rywali, ale także klubowych kolegów. Trzech z czterech seniorów to gwiazdy Grand Prix, a Artiomowi Łagucie na drodze do walki o kolejny tytuł mistrza świata stoi tylko rosyjska licencja międzynarodowa.

Peter Johns jest przekonany, że Pawlicki, aby dorównać swoim kolegom z zespołu wcale nie musi zmieniać silników, a zamiast tego powinien wyciągnąć odpowiednie wnioski z ostatnich słabszych sezonów.

- Nie da kupić się sukcesu. Niestety wielu zawodników dzisiaj kupuje silnik, sprawdza go w zawodach i jeśli coś nie działa idealnie, to odkłada go na półkę i kupuje kolejny. Prawda jest jednak taka, że aby mieć najlepszy sprzęt trzeba dać dużo od siebie. Sprawdzić go w każdych warunkach, przekazać tunerowi mnóstwo spostrzeżeń, odbyć wiele rozmów. Wiem co mówię, bo pomogłem zawodnikom w zdobyciu pięciu tytułów mistrza świata i doskonale wiem, jak pracują najlepsi i jak wiele trzeba poświęcić, by wejść na szczyt - dodaje Brytyjczyk.

Czytaj więcej:
Ci zawodnicy są jeszcze wolni
W trzy sezony zjechał na sam dół
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl