Australijczycy i Szwedzi w finale Drużynowego Pucharu Świata

Łukasz Witczyk

Zwycięstwem reprezentacji Australii zakończył się czwartkowy baraż Drużynowego Pucharu Świata, który odbył się na torze w Gorzowie. Oprócz ekipy z Antypodów awans do finału uzyskali Szwedzi. Drużyny te dołączyły do Polaków i Duńczyków, którzy wywalczyli awans do sobotniego finału triumfując w półfinałach.

Walka o dwa miejsca premiowane awansem miała rozegrać się pomiędzy Australijczykami, Szwedami i Rosjanami. Ta ostatnia reprezentacja przystąpiła do zawodów z Grigorijem Łagutą i Emilem Sajfutdinowem. Wydawało się więc, że Rosjanie nie są bez szans w rywalizacji z bardziej renomowanymi ekipami. Najmniejsze szanse na sukces dawano Anglikom, którzy przystąpili do barażu z Lewisem Bridgerem zamiast Scotta Nichollsa.

W nocy poprzedzającej turniej barażowy w Gorzowie intensywnie padało. Organizatorzy rozłożyli na torze ogromną plandekę, ale jak się okazało nie spełniła ona do końca oczekiwań. Nawierzchnia nasiąknęła wodą i niemożliwym było przeprowadzenie zaplanowanego na godzinę 12.00 oficjalnego treningu. Na szczęście tor został doprowadzony do odpowiedniego stanu i nie było problemów z rozegraniem zawodów.

Start do pierwszego wyścigu wygrał Grigorij Łaguta. Rosjanin pojechał jednak bardzo niefortunnie popełniając błąd za błędem. W efekcie spadł na ostatnią pozycję. Początek imprezy generalnie nie był szczęśliwy dla Rosjan. Po pięciu wyścigach na prowadzeniu znajdowały się faworyzowane zespoły Australii i Szwecji.

Druga seria startów zaczęła się fatalnie dla Anglików. Brzemienne w skutki błędy na trasie w wyścigu szóstym popełniał Edward Kennett, który spadł z drugiej pozycji na ostatnią. W następnej odsłonie walki z rywalami nie zdołał nawiązać Tai Woffinden. Wielka Brytania szybko zaczęła odstawać od czołówki co z pewnością trudno było nazwać niespodzianką. Nieźle z kolei zaczęli spisywać się Rosjanie. Po indywidualnych triumfach Łaguty i Emila Sajfutdinowa zbliżyli się do Australii i Szwecji. Końcówka drugiej serii startów nie znowu była jednak szczęśliwa dla tej reprezentacji. W biegu dziewiątym doszło do starcia na wyjściu z pierwszego łuku pomiędzy Andreasem Jonssonem a Renatem Gafurowem. Rosjanin bezpardonowo poszerzył tor jazdy i w efekcie spowodował upadek Szweda. W powtórce już bez wykluczonego Gafurowa doszło do małej sensacji. Młodziutki Ben Barker przywiózł za swoimi plecami Darcy Warda i Andreasa Jonssona. W dalszej części zawodów Anglik nie jeździł już jednak tak przebojowo.

Przed trzecią serią startów prowadzili Australijczycy z dorobkiem 22 punktów. 17 oczek mieli Szwedzi a znajdujący się na trzeciej pozycji Rosjanie tylko 11. W biegu jedenastym jako dżoker wystartował Chris Harris. Anglik na starcie stoczył twardy bój na łokcie z Davey Wattem, co wykorzystał Sajfutdinow, który dowiózł do mety trzy punkty. Drugie miejsce i cztery oczka zdobył Harris dzięki czemu Anglicy zrównali się punktami z Rosją. Sensacją zapachniało w biegu dwunastym w którym Roman Povazhny prowadził przed Chrisem Holderem i Thomasem Jonassonem. Rosjanin na trasie był jednak bardzo wolny i spadł na trzecią pozycję. Na tym etapie zawodów coraz wyraźniej zarysowywała się dominacja Australii. Reprezentacja tego kraju nie miała słabych punktów i systematycznie powiększała przewagę nad rywalami.

Niesamowitych emocji dostarczył bieg czternasty. Kapitalny pojedynek przez cztery okrążenia toczył Chris Harris i Darcy Ward. Ostatecznie lepszy o długość motocykla był Anglik. Drużyna "Bombera" w trzeciej serii startów wyprzedziła nierówno jeżdżących Rosjan. Reprezentacja tego kraju próbowała jeszcze ratować swoją sytuację stosując rezerwy taktyczne, ale nie zawsze przynosiło to spodziewane skutki. Jedynie Emil Sajfutdinow regularnie punktował na wysokim poziomie. Słabo spisali się Gafurow, Gizatullin. Łaguta zwycięskie wyścigi przeplatał ostatnimi pozycjami.

Zobacz również:
Fotorelacja: Tuż przed barażem w Gorzowie

< Przejdź na wp.pl