Druga linia kluczowa dla Stalowców?
W przeszłości liderzy Stali Gorzów z różnym szczęściem spisywali się na rzeszowskim torze. Kluczem do sukcesu w niedzielnym pojedynku może być postawa drugiej linii.
Obecny sezon jest dopiero trzecim pod rząd dla PGE Marmy w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Wcześniej przez dwa lata rzeszowianie ścigali się na zapleczu Ekstraligi, więc w ostatnich sezonach żużlowcy Stali Gorzów nie mieli zbyt wielu okazji do jazdy na długim torze "Żurawi".
Liderzy żółto-niebieskich różnie spisywali się w Rzeszowie. Niels Kristian Iversen ostatni raz jeździł tam w 2011 roku na inaugurację sezonu. Był to też pierwszy mecz Duńczyka w barwach Stali. "PUK" zdobył wówczas dziewięć punktów w pięciu startach i był jednym z niewielu jasnych punktów w ekipie prowadzonej przez Czesława Czernickiego. To właśnie ten mecz pokazał, że Iversen nie będzie ligowym outsiderem, jak to miało miejsce w Zielonej Górze. Co więcej - właśnie wtedy miał początek zupełnie nowego Iversena, którego podziwiamy dziś na torach lig europejskich i w zawodach rangi mistrzostw świata.
Całkiem dobrze długi owal PGE Marmy wspominają Daniel Nermark i Bartosz Zmarzlik. Szwed za każdym razem starał się liderować Włókniarzowi Częstochowa, gdy ten mierzył się z rzeszowską ekipą i wychodziło mu to udanie. Podobnie zresztą jak Zmarzlik, który do tej pory tylko raz miał okazję ścigać się w meczu ligowym w Rzeszowie. W ubiegłym roku, to między innymi on był autorem zaskakującego triumfu Stali Gorzów. Postawa tych dwóch zawodników może mieć ogromny wpływ na końcowe rozstrzygnięcia w niedzielnym meczu. Podobnie zresztą jak punkty Tomasza Gapińskiego. Wychowanek pilskiej Polonii w ostatnich tygodniach spisuje się wręcz fantastycznie i to właśnie na niego, obok Nielsa Iversena, kibice żółto-niebieskich będą liczyć najbardziej. Gorzej z ostatnim meczem "Gapy" na rzeszowskim owalu. Jeżdżąc jeszcze w Polonii Bydgoszcz, w trzech biegach zdobył on zaledwie punkt.
Przy spotkaniach dwóch wyrównanych ekip, często decydują niuanse. Czy taką rolę spełni Paweł Hlib, czyli zawodnik z minimalnym KSM-em? Wychowanek Stali ma na to ogromne szanse. Co prawda trudno porównywać perspektywicznego nastoletniego Hliba, do tego, którego kibice oklaskują dziś, jednak jeszcze w czasach gdy Stal ścigała się w pierwszej lidze, Hlib doskonale radził sobie na tamtejszym owalu. Dwudziestosiedmiolatek nie raz w tym sezonie pokazał, że potrafi się ścigać. Nawet kilka punktów zdobytych na rywalach może być kluczem do triumfu dla ekipy Piotra Palucha.
KUP BILET na 2025 PZM FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową!