Leon Madsen nadzieją Wybrzeża. Wcześniej wielu zawodników odbudowywało formę w Gdańsku
Wybrzeże Gdańsk w minionym okresie transferowym z pewnością nie było "królem polowania". Do zespołu na ten moment dołączyło dwóch Skandynawów. Nad morzem wiele oczekuje się od Leona Madsena.
Wybrzeże Gdańsk po tym, jak mając dream team spadło z ligi w 2000 roku, wielokrotnie po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej kontraktowało zawodników niechcianych przez inne kluby, którzy ostatecznie stawali się liderami i długo się o nich w Gdańsku pamięta. Po awansie w 2001 roku, z gdańskiego zespołu odeszli jego liderzy - Krzysztof Cegielski i Nicki Pedersen. Czerwono-biało-niebiescy byli przez wielu skazywani na spadek, a na inaugurację przegrali z Point S-Polonią Bydgoszcz 32:58. Wówczas w morskim klimacie świetnie sprawdził się Stefan Andersson, który pojechał w dziesięciu meczach Wybrzeża i wykręcił średnią biegową 1,844 - sporo wyższą, niż w poprzednim sezonie w I lidze. "Swój" sezon miał też Krzysztof Pecyna. Wychowanek pilskiej Polonii w poprzednim sezonie w barwach Unii Leszno zakończył rok ze średnią 1,250, a 12 miesięcy później w nadmorskim klubie legitymował się średnią biegową 1,851. Ostatecznie Wybrzeże bez gwiazd i bez pieniędzy na koncie zakończyło sezon na siódmym miejscu - spadła wówczas Stal Gorzów.
Nie tylko Andersson i Pecyna potrafili odbudować się w Gdańsku. Już w kolejnym sezonie swoje kariery odbudowali będący wówczas na zakręcie Tomasz Chrzanowski i Robert Kościecha, a jeżdżąc w czerwono-biało-niebieskich barwach po raz pierwszy do cyklu Grand Prix awansował niezwykle doświadczony Magnus Zetterstroem, któremu tak spodobało się w Gdańsku, że kupił tam mieszkanie.
Urodzony 5 września 1988 roku w Velje Leon Madsen od kilku sezonów jest silnym punktem swoich drużyn. Zarówno w Sparcie Wrocław, jak i w Unii Tarnów był jednak dotychczas jedynie silnym punktem drugiej linii, który rokrocznie wywiązywał się z zadań, jakie mu powierzono. W 2012 roku, który był dla niego najlepszym sezonie w polskiej ENEA Ekstralidze zdobył dla Jaskółek 176 punktów i 23 bonusy, co dało mu średnią biegową 1,951. Był też bohaterem meczu finałowego, w którym zdobył 14 punktów. Teraz może wreszcie udowodnić, że stać go też na bycie liderem.
Kariera Madsena w Polsce jest mocno związana z osobą Marka Cieślaka, z którym najpierw trzy lata współpracował w stolicy województwa dolnośląskiego, a w dwóch ostatnich sezonach w Tarnowie. Teraz będzie jeździł pod skrzydłami Stanisława Chomskiego. - Na pewno Madsen to dobry zawodnik, sprawdzony w ENEA Ekstralidze. Niezwykle skuteczny jest zwłaszcza na torach domowych i mam nadzieję, że się sprawdzi - mówił szkoleniowiec tuż po podpisaniu kontraktu przez Madsena. - Marek Cieślak zawsze był dla mnie bardzo dobrym trenerem. Współpracowaliśmy od wielu lat i mocno pracował z drużyną. Mam taki charakter, że codziennie staram się nauczyć czegoś nowego, słuchając przy tym mądrych rad trenera. Teraz będę współpracował z trenerem Chomskim i jestem przekonany, że na tym skorzystam. Chcę być lepszym zawodnikiem i to jest mój priorytet. W ubiegłym roku za dużo czasu zajmowały mi podróże na lotniska, czy też ciągłe dojazdy na południe Polski. Pomiędzy Gdańskiem, Vetlandą i Danią. Będzie więc o wiele lepiej - skomentował sytuację Duńczyk.
Z pewnością będzie to rok, który pokaże na co Leon Madsen może liczyć w polskiej lidze i jakie mogą być oczekiwania wobec niego. Duńczyk ma niepowtarzalną szansę z solidnego zawodnika drugiej linii, stać się pierwszoplanową postacią zespołu, co z pewnością pomogłoby mu w rozmowach kontraktowych na najbliższe lata. Czy jednak zdoła udźwignąć tę rolę i czy jest już teraz gotowy wzbić się na wyższy poziom, co z pewnością mogłoby pomóc będącej w trudnej sytuacji gdańskiej drużynie, pokaże sezon.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.