Nowy lubelski Adams? W Lublinie liczą na Sama Mastersa
[tag=878]KMŻ Lublin[/tag] po spadku z Nice Polskiej Ligi Żużlowej ma ambitny plan szybkiego powrotu na zaplecze ekstraligi. Duże nadzieje wiąże się w Lublinie z Australijczykiem Samem Mastersem.
W 1991 roku ówczesny Motor Lublin osiągnął najlepszy wynik w historii czarnego sportu nad Bystrzycą. Drużyna, której niekwestionowanym liderem był "Profesor" Hans Nielsen zdobyła wicemistrzostwo Polski. Choć bez wątpienia największą gwiazdą Koziołków był legendarny Duńczyk, w sukcesie Motoru duży udział mieli również inni zawodnicy. Jednym z nich był Australijczyk Leigh Adams.
Po upadku żużlowego Motoru w Lublinie w 1995 roku, w 1996 Adams podpisał kontrakt z Unią Leszno, w której startował nieprzerwanie do 2010 roku, będąc wzorem obcokrajowego żużlowca wiernego przez lata jednej drużynie.
Na kolejnego "Kangura" nad Bystrzycą trzeba było czekać ponad 10 lat. W 2006 roku w ekipie TŻ w trzech meczach sezonu wystąpił Adam Shields, zdobywając w nich 19 punktów z dwoma bonusami. W feralnym 2008 roku kontrakt w Lublinie zdążył podpisać jeszcze Mark Lemon, ale obecny menedżer australijskiej kadry nie miał szansy zaprezentować się przed lubelską publicznością, ponieważ klub wycofał się z rozgrywek z powodu kłopotów finansowych.
Po reaktywacji żużla nad Bystrzycą pod szyldem KMŻ jeźdźcy z Antypodów byli chętnie zatrudniani przez kierownictwo klubu. W 2010 roku nieźle na pozycji juniorskiej dobrze prezentował się Richard Sweetman (był zawodnikiem KMŻ również rok później, ale wobec słabszej formy nie korzystano często z jego usług), a w 2011 roku nad Bystrzycą jeździł Tyron Proctor. W tym samym roku z Koziołkami na cztery lata związał się Cameron Woodward, który w tym czasie wielokrotnie był bardzo mocnym punktem zespołu. W ubiegłym sezonie partnerował mu inny Australijczyk Davey Watt, który obok Roberta Miśkowiaka był najjaśniejszym punktem ekipy prowadzonej przez Mariana Wardzałę.
W sezonie 2015 w zespole KMŻ Motoru Lublin znajduje się trzechjeźdźców z Antypodów. Są to Hugh Skidmore, Josh Grajczonek oraz Sam Masters. Duże nadzieje nad Bystrzycą wiąże się z osobą tego trzeciego z australijskich żużlowców. Masters uważany jest za duży talent, choć do tej pory nie miał okazji potwierdzić tego na polskich torach. Co prawda miał on już w przeszłości (2010-12) podpisaną umowę z klubem nad Wisłą - Stalą Gorzów - jednak nie wystartował w żadnym spotkaniu.
Ubiegły sezon Masters może zaliczyć do udanych, bowiem wraz z Edinburgh Monarchs tryumfował w brytyjskiej Premier League. Również okres zimowy był bardzo dobry w wykonaniu Australijczyka, który został wicemistrzem kraju, ustępując jedynie Jasonowi Doylowi. Oznacza to, że nowy nabytek Motoru wystartuje z dziką kartą podczas tegorocznego Grand Prix Australii.
- Masters rzeczywiście może być objawieniem tegorocznych rozgrywek, ale myślę że nie tylko on w naszym zespole ma na to szansę. Mamy wielu młodych, ambitnych żużlowców, z których można zrobić dobrych, "rasowych" zawodników. Gdyby w przypadku Mastersa powtórzyła się historia Leigh Adamsa, byłbym niezmiernie szczęśliwy - dodaje prezes KMŻ Motoru Andrzej Zając.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>