KSM musi odzyskać zaufanie kibiców. "Przy pustym stadionie utopimy się"

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Ernest Koza w barwach KSM-u Krosno
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Ernest Koza w barwach KSM-u Krosno

Mimo nie najgorszej postawy w ostatnich meczach, KSM Krosno na swoim koncie w Nice PLŻ wciąż ma tylko 2 punkty i zajmuje dziesiąte miejsce. O zmaganiach ligowych, trenerze i sytuacji finansowej klubu rozmawialiśmy z wiceprezesem Wojciechem Zychem.

WP SportoweFakty: Jak ocenia pan postawę drużyny w ostatnich meczach? Wygrać udało się jedynie w Rawiczu, ale w Rzeszowie, Gdańsku i Bydgoszczy zespół zaprezentował się z niezłej strony.

Wojciech Zych: Jest nieźle, ale niestety za piękne porażki punktów nie przyznają, więc większych powodów do radości nie mamy. Cieszy jednak to, że drużyna rozkręca się i jest już zdecydowanie lepiej aniżeli w pierwszych meczach. Szkoda, że nie udało się nic więcej ugrać w Gdańsku czy Bydgoszczy, bo bardzo by nam to pomogło w walce o pierwszą ósemkę.

W Bydgoszczy zabrakło punktów Marcina Rempały. Pojawiły się głosy, że popełniliście błąd desygnując go do tego spotkania dwa dni po tym jak odbył się pogrzeb jego bratanka.

- Jeśli ktoś myśli, że na siłę wstawiliśmy go do składu, to jest w dużym błędzie. Z Marcinem odbyliśmy niejedną rozmowę, on sam deklarował, że czuje się na siłach i chce jechać w meczu. Jeśli mamy wyraźne zapewnienie od zawodnika, że jest OK, to mu ufamy. Miała miejsce wielka tragedia, ale nie każdy musi ją przeżywać tak samo. Jedna osoba może potrzebować spokoju, inna okazji aby o tym nie myśleć. Marcin miał drugą średnią w zespole, nie położył żadnego meczu i jeśli wyraźnie deklarował że chce jechać, to nie mieliśmy prawa być mądrzejsi od niego i decydować za niego czy faktycznie tak jest. W jego przypadku absencja miała mieć miejsce dzień po śmierci Krystiana, w spotkaniu z Polonią w Krośnie. Inna sprawa to faktyczne przyczyny słabszego występu. Marcin miał problemy z silnikami i to tutaj szukałbym przyczyn jego niepowodzenia w Bydgoszczy.

ZOBACZ WIDEO Joachim Loew: Polacy byli świetnie ustawieni w defensywie (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Mimo słabego występu znalazł się w składzie na mecz w Opolu. Dostanie szansę rehabilitacji czy rozważacie zmianę?

- Nie przewidujemy zmian. Jeśli Marcin ma się gdzieś odbić po słabszym spotkaniu, to najłatwiej będzie mu to uczynić właśnie w Opolu. Na tym torze czuje się świetnie i potrafi rozgrywać kapitalne wyścigi. Wyznajemy zasadę, że odstawianie kogoś po jednym gorszym meczu nie jest słuszną drogą, bo to mu w niczym nie pomoże. Noga może się potknąć każdemu, a sztuką jest wyciągnąć dłoń do zawodnika i spróbować mu pomóc.

Jak w tej chwili wyglądają szanse na skład Patryka Malitowskiego, Clausa Vissinga oraz Tobiasa Buscha i Nikolaja Buska Jakobsena, którzy dotąd nie mieli okazji do występu w żadnym meczu?

- Jakobsen miał pojechać w pierwszym meczu z Polonią za Marcina Rempałę. Później braliśmy go też pod uwagę przy doborze składu na mecz w Bygoszczy, ale po deklaracji Marcina, że chce jechać postawiliśmy na niego. Claus Vissing może radzi sobie nieźle w Anglii, ale ostatnio w Danii i Szwecji jeździł raczej słabo, więc na swoją szansę musi czekać. Podobnie jest z Tobiasem Buschem w Niemczech. Od Patryka Malitowskiego mamy deklarację, że ostatnio się dosprzętowił, ale dopóki nie przyjedzie pokazać się na trening do Krosna albo nie weźmie udziału w jakichś zawodach, to nie mamy wiedzy w jakiej faktycznie jest formie.

A co ze wzmocnieniem składu. Planujecie jakieś ruchy kadrowe?

- Wiem, że kibice oczekują wzmocnień, ale nie będzie ich z prostej przyczyny. Po prostu nas na to nie stać. Po pierwszych meczach robiliśmy rozeznanie na rynku zawodniczym, ale ci którzy naprawdę mogliby być wzmocnieniem są dla nas po prostu za drodzy. Dla nas ten sezon jest dużym wyzwaniem m.in. ze względu na liczbę meczów, dlatego każdą złotówkę musimy oglądać kilka razy zanim ją wydamy. Nie możemy pozwolić na utopienie klubu.

Nadal wierzy pan, że tym składem który macie jesteście w stanie zająć miejsce w pierwsze ósemce?

- Oczywiście. Drużyna jedzie coraz lepiej, więc jest to możliwe. Jest widoczny progres u Tomka Chrzanowskiego, stabilną dyspozycję prezentuje Ernest Koza. Jeśli Marcin Rempała wróci na właściwe obroty a Mirek Jabłoński przełamie się na torze w Krośnie, to powinno być dobrze. No i jest też Siergiej Łogaczow, bardzo ambitny chłopak. Jeździ trochę w kratkę, ale ciągle się rozwija i uważamy, że może być już tylko coraz lepiej.

Problemem jest jednak formacja młodzieżowa.

- Czkawką odbija nam się decyzja Damiana Dąbrowskiego o zrezygnowaniu z żużla. Adrian Bialk i Marcin Turowski ciągle uczą się żużlowego rzemiosła, a mimo prób nie udało się nam zakontraktować bardziej doświadczonego juniora. Musimy więc liczyć na gości. Ostatnio nieźle spisał się Kamil Wieczorek, do zdrowia wraca też Alex Zgardziński, więc może i w końcu na punkty juniorów będziemy mogli liczyć.

Przed meczem w Opolu też jest pan optymistą?

- Na pewno nie będzie to łatwy mecz, Kolejarz wygrał u siebie z Polonią Bydgoszcz i Wandą Kraków, więc nie jest to taka słaba drużyna jakby niektórym mogło się wydawać. Ale nas interesuje tylko zwycięstwo, jedziemy tam z jasnym celem. Chcemy wygrać z Kolejarzem, a później wyszarpać punkty w starciach z Wybrzeżem i Polonią.

Jak w tej chwili wygląda kwestia trenera? Niedługo miną dwa miesiące odkąd Ireneusz Kwieciński złożył swoją rezygnację.

- Udało nam się namówić Irka aby został z nami, ale w nieco innej roli. On kocha ten klub, żyje żużlem i jest naprawdę dobrym duchem zespołu. Odpowiada w tej chwili za organizację treningów, opiekę w trakcie zawodów nad młodzieżowcami i nad prowadzeniem drużyny w MDMP. W trakcie ostatnich czterech meczów pomagał zawodnikom w doborze ustawień motocykli i wychodziło to całkiem nieźle. Nie odpowiada już jednak za dobór składu i prowadzenie drużyny w trakcie zawodów. Obowiązki te przejął kierownik drużyny, którym na zmianę są Robert Finfa i Dawid Cysarz.

W niedzielę KSM pojedzie piąty wyjazdowy mecz z rzędu. Odbija się to na finansach klubu?

- Opieramy nasz budżet głównie o kibiców, więc jeśli nie mamy zysków z biletów, to jest ciężko i nie ma co tego ukrywać. Staramy się jednak wiązać koniec z końcem, po spotkaniu w Opolu czekają nas dwa mecze u siebie i będzie troszkę lżej. Potrzebujemy jednak zwycięstw, żeby odzyskać zaufanie kibiców. Jeśli stadion będzie świecił pustkami, to niestety ale się utopimy. Na razie mamy kilka "ładnych" porażek, za które punktów nie ma, a które trochę kosztowały.

Kibice liczą, że drużyna w końcu zacznie się dobrze spisywać na swoim torze, a nie jakby jechała na wyjeździe.

- Jeśli chcemy się utrzymać, to ta dyspozycja musi być lepsza i myślę, że będzie, bo zespół naprawdę jedzie już lepiej. Inna sprawa, że w pierwszych meczach u siebie gościliśmy megamocnych lidera i wicelidera Nice PLŻ oraz Polonię Piła, która na początku sezonu była w wysokiej dyspozycji. W przypadku naszego toru jeśli nie ma większej ingerencji pogody, to da się go przygotować tylko twardo. Ważny jest przede wszystkim start. Wygrywamy je na wyjazdach, musimy też zacząć u siebie. Jeśli poprawimy ten element, to powinno być dużo lepiej.

Rozmawiał Wojciech Ogonowski 

Źródło artykułu: