WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Hans Andersen

PZM nie miał litości dla Hansa Andersena. Duńczyk ma teraz dwa wyjścia

Jarosław Galewski

Polski Związek Motorowy zrobił to, co przewiduje regulamin. Hans Andersen dostał karę za to, że nie pojechał w Pucharze Nice 1. LŻ. Do zapłacenia jest 50 tysięcy złotych.

Informacja na ten temat miała już dotrzeć do zawodnika Orła Łódź. - Kara umowna dla Hansa Andersena wynika z regulaminu - tłumaczy Zbigniew Fiałkowski z GKSŻ. A dokładniej chodzi o Zbiór zasad regulujących stosunki pomiędzy zawodnikiem i klubem.

Hans Andersen ma teraz dwa wyjścia. Może zapłacić karę. Czas na to ma do 5 września, więc do tego dnia może bez problemu startować w polskiej lidze. - Jeśli ten termin nie zostanie dotrzymany, to zawodnik będzie od razu zawieszony. I tak będzie do momentu zapłacenia kary - wyjaśnia Fiałkowski.

Zapłacenie kary nie jest jednak jedynym wyjściem dla Andersena. Jeśli zawodnik ma dobre argumenty, które mogą zadziałać na jego korzyść, może jeszcze walczyć. W jaki sposób? - W naszej ocenie żużlowiec może jeszcze zwrócić się do Trybunału związku z pytaniem, czy nałożona na niego kara jest zasadna - przekonuje członek GKSŻ.

Czy Andersen może coś wskórać w Trybunale? Odpowiedzi na to pytanie nie znamy, ale być może Duńczyk spróbuje szczęścia, zanim zdecyduje się na zapłacenie kary. Przypomnijmy, że Orzeł swojego żużlowca broni i winą za całą sprawę obarcza Pocztę Polską, która nie dostarczyła zawodnikowi na czas przesyłki z dokumentami.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla 
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl