Jan Krzystyniak. Na pełnym gazie: Bryła do zawieszenia. Nie chowajmy głowy w piasek (felieton)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Wojciech Klepka / Ryszard Bryła świetnie sprawdza się w roli komisarza technicznego.
WP SportoweFakty / Wojciech Klepka / Ryszard Bryła świetnie sprawdza się w roli komisarza technicznego.
zdjęcie autora artykułu

Ryszard Bryła nie miał odwagi wykluczyć Vaclava Milika, czym wypaczył losy walki o mistrzostwo. Oby głowy w piasek nie schowało teraz kolegium sędziowskie, a także Ekstraliga. Arbitrzy za takie błędy powinni być karani - stwierdza Jan Krzystyniak.

Na pełnym gazie to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca, trenera, ale i też cenionego eksperta.

***

Podobnie jak wielu kibiców i komentatorów, jestem zniesmaczony wydarzeniami z piętnastego biegu niedzielnego meczu w Lesznie. Dlaczego solidny sędzia, za jakiego uchodzi Ryszard Bryła, popełnił taki błąd i nie wykluczył Vaclava Milika za spowodowanie upadku Piotra Pawlickiego? Zgadzam się z opiniami tych, którzy mówią, że po prostu się bał. Bał się odpowiedzialności, bo Unia wygrałaby bieg 5:0 i złoto miałaby praktycznie w kieszeni. Ja jednak tego nie rozumiem, bo przecież arbiter musi znać regulamin i to nim, w przypadku pretensji którejś ze stron, mógłby się zasłonić. Dokonał najgorszego możliwego wyboru, będąc przy tym niekonsekwentnym.

Dosadnie na temat Bryły wypowiedział się już szef sędziów, Leszek Demski, ale w tym przypadku słowna reprymenda to za mało. Gdy żużlowiec popełni błąd na torze, ponosi tego konsekwencje. Może zostać wykluczony, a nawet ukarany czerwoną kartką. Co w przypadku sędziów? Arbitra można zawiesić czy odsunąć od prowadzenia ważnych spotkań. Moim zdaniem tak też powinno się stać. Oby głowy w piasek nie schowało teraz kolegium sędziowskie, a także Ekstraliga. Bo jeśli grzechy Bryły zostaną wybaczone, to w przyszłości każdy inny arbiter będzie się tym przypadkiem zasłaniać.

Fogo Unia Leszno słusznie wini sędziego, ale moim zdaniem i tak jest przed rewanżem w lepszej sytuacji niż wrocławianie. Te osiem punktów przewagi to dużo i mało. Lepiej jest jednak bronić przewagi, niż gonić rywala, któremu z każdym kolejnym biegiem odjeżdżać może złoto. Unia skutecznie broniła zaliczki w półfinale w Zielonej Górze i we Wrocławiu, o ile nie zawiodą jej juniorzy, może wyglądać to podobnie. Gdybym miał typować, w tym momencie wskazywałbym, że po tytuł sięgnie zespół Piotra Barona.

Swoją drogą, Unia może zostać mistrzem Polski mimo wielkiej dziury w składzie, jaką jest Peter Kildemand. Duńczyk, co zaskakujące, nie był w stanie zdobyć w niedzielę nawet punktu i trochę dziwię się menedżerowi Baronowi, że dawał mu kolejną szansę. Mógł już po pierwszym nieudanym starcie, dać za niego jednego z juniorów. Budujące jest dla mnie to, jak jechał młody Bartosz Smektała, bo to, co wyczyniał na trasie i przy krawężniku sprawiało, że ręce same składały się do oklasków. Unia znów może zdobyć tytuł, a i jej przyszłość rysuje się w całkiem kolorowych barwach.

Jan Krzystyniak

ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego

Źródło artykułu: