Dwa lata temu chcieli go wyrzucić, teraz noszą na rękach. Zwariowana historia Piotra Pawlickiego

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki na podium
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki na podium

Piotr Pawlicki, bohater finałów PGE Ekstraligi, jeszcze dwa lata temu był w Fogo Unii na wylocie. Działacze mieli dość jego wyskoków i trudnego charakteru. Pawlicki ostatecznie został i dziś w Lesznie noszą go na rękach.

Dokładnie 3 grudnia 2015 roku w świat poszła informacja, że bracia Pawliccy odchodzą z Leszna i będą startować w barwach innego klubu. W przypadku starszego Przemysława o zaskoczeniu mowy wtedy nie było, bo już od dłuższego czasu mówiło się, że będzie jeździć w Stali Gorzów. Rozstanie z Piotrem budziło jednak wiele emocji. Wszyscy zastanawiali się, czy bardziej straci klub, czy zawodnik, który był wtedy przed debiutanckim sezonem w cyklu Grand Prix.

Unia chciała się wtedy pozbyć Piotra, bo miała dość zawirowań wokół zawodnika. Zastrzeżenia dotyczyły jego trybu życia i konfliktów z prawem. Pawlicki miał postawione dwa zarzuty. Pierwszy związany z posiadaniem rac świetlnych podczas finału PGE Ekstraligi a drugi już zdecydowanie poważniejszy. Zawodnik miał być zamieszany w sprawę pobicia i spowodowania uszkodzenia ciała.

Ostatecznie mieliśmy jednak przełom. Piotr Pawlicki doszedł do porozumienia z działaczami i został na kolejny rok w Lesznie. - Mam wrażenie, że przemiana Piotra zaczęła się właśnie wtedy - mówi nam Łukasz Borowiak, prezydent Leszna, który miał ogromny wpływ na to, że młodszy z braci nie zmienił otoczenia.

- Odbyłem z nim w tamtym okresie bardzo poważną, ale partnerską rozmowę. Powiedziałem mu, że ostatecznie wstawię się za nim. Było warto. Walczyłem zresztą wtedy o obu braci, również o Przemka. Uważałem, że oni sobie nawzajem pomogą, bo to dwa różne charaktery - dodaje Borowiak.

Dziś wątpliwości nie ma już nikt. Na pojednaniu skorzystały obie strony. Piotr Pawlicki utrzymał się w debiutanckim sezonie w Grand Prix, a Fogo Unia ma zawodnika, który w ostatnich dniach jest na ustach całej żużlowej Polski. I to w tym najważniejszym momencie sezonu. - Piotr to silna osobowość, także przy negocjacjach kontraktowych. Łatwym partnerem przy stole nie jest, ale mam też wrażenie, że obie strony z tamtych wydarzeń wyciągają wnioski. Wszystkie rozmowy o współpracy są mniej medialne i burzliwe. To dobrze dla obu stron - komentuje Sławomir Kryjom.

Teraz Fogo Unii bez Piotra Pawlickiego nie wyobraża sobie już nikt. Sam zawodnik też nie chce ani słyszeć o zmianie otoczenia. Po finale we Wrocławiu żartować w tym temacie próbował Jacek Frątczak. Menedżer Get Well Toruń pytał Piotra, czy ten ma ważny kontrakt na kolejny sezon. Pawlicki odpowiedział, że w Lesznie jest jego dom i nigdzie się nie rusza. - To już gwiazda, która może być wzorem dla młodszych chłopaków ze szkółki - podsumowuje Łukasz Borowiak.

ZOBACZ WIDEO Błoto, przeszkody i mordercza walka. Pracownicy Wirtualnej Polski wygrali Runmageddon!
[color=#000000]

[/color]

Źródło artykułu: