WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Daniel Jeleniewski w barwach Speed Car Motoru Lublin w 2018 roku

Daniel Jeleniewski jest szybszy, niż na początku sezonu. "W końcu coś drgnęło"

Michał Mielnik

W ubiegły piątek Speed Car Motor Lublin pokonał na własnym torze ROW Rybnik 48:42. Dobry występ zaliczył Daniel Jeleniewski, który przyznaje, że w końcu coś drgnęło w jego sprzęcie.

W piątek 27 kwietnia Speed Car Motor Lublin pokonał ROW Rybnik. W zespole gospodarzy każdy z zawodników punktował, co według kapitana Daniela Jeleniewskiego jest najważniejsze, bo jako zespół byli jednością i się uzupełniali. - Jako drużyna na pewno się uzupełnialiśmy. Każdy z nas miał lepsze i gorsze wyścigi. Dobrze, że Robert się odnalazł w drugiej części zawodów, bo trochę jego punktów brakowało - powiedział tuż po spotkaniu Jeleniewski.

Początek sezonu nie należał do najlepszych dla wychowanka lubelskiego klubu. W inauguracyjnym spotkaniu z Orłem Łódź zdobył 6 punktów i bonus, a w następnym spotkaniu już nie pojechał. Powrócił na wyjazdowe spotkanie do Gdańsk i wywalczył 5 punktów i 2 bonusy, jednak najważniejsze zwycięstwo odniósł w 14. biegu dnia, gdy razem z Wiktorem Lampartem wygrali podwójnie i zapewnili wygraną dla lubelskiego klubu.

W pojedynku z ROW-em Rybnik Daniel Jeleniewski wyglądał już o wiele lepiej. Wygrał dwa biegi, jednak pod koniec zawodów lekko się pogubił. Czy 35-letni zawodnik jest już zadowolony ze swojej postawy? - No właśnie nie. W drugiej części meczu się pogubiłem, bo nie jechało mi się tak dobrze jak po dwóch wygranych biegach. Wtedy czułem się naprawdę szybki, a później to troszkę zginęło. Muszę nad tym popracować, ale nie ma co narzekać, bo w końcu coś drgnęło. 

Jedną z największych kontrowersji podczas piątkowego spotkania był upadek, w którym udział wzięli Dawid Lampart, Mateusz Szczepaniak i Daniel Jeleniewski. Szczególnie upadek Lamparta wyglądał bardzo groźnie, ponieważ wychowanek Stali Rzeszów przeleciał przez kierownicę i z ogromną siłą uderzył głową o tor. Ostatecznie zawodnik Motoru Lublin zszedł z toru o własnych siłach i kontynuował zawody. Jak z perspektywy Jeleniewskiego wyglądała ta sytuacja? - Szkoda Dawida, bo skasował najlepszy motocykl i później jego jazda już nie wyglądała za dobrze, a na pewno byłoby lepiej. Ja tego wypadku nie widziałem. Jechałem swoim torem i tak naprawdę uciekałem w bok, aby nie wjechać w Dawida, bo nagle zaczął się do mnie zbliżać i z tego wyniknął mój upadek. A starcia między Mateuszem a Dawidem kompletnie nie widziałem - zakończył Daniel Jeleniewski.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku
 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl