WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Jurica Pavlic

Warto było wybudzić go ze snu. Miał być rezerwowym, stał się liderem

Dawid Borek

Car Gwarant Start Gniezno wybudził Juricę Pavlica ze snu. Chorwat przez otwarte przed nim drzwi wszedł może nie z impetem, ale co najmniej bardzo pewnym krokiem. Na torze nie było po nim widać dwuletniej przerwy od ścigania w polskiej lidze.

Sierpień 2015 roku. Jurica Pavlic, wówczas jako zawodnik MRGARDEN GKM-u Grudziądz, legitymuje się w PGE Ekstralidze średnią biegową na poziomie 0,400 (10 biegów odjechanych biegów, cztery zdobyte punkty). - Niech ten sezon skończy się jak najszybciej. Odjadę jeszcze kilka turniejów. Mocno przepracuję zimę. Ten sezon był chyba najsłabszy w mojej karierze. Zobaczymy, czy będą jakieś telefony i czy będę musiał gdzieś indziej jeździć - mówił zdołowany.

Wtedy jeszcze chyba nie wiedział, że czeka go aż dwuletnia przerwa od polskiej ligi. Owszem, w lipcu 2017 roku podpisał kontrakt z Fogo Unią Leszno, jednak jego transfer był wyłącznie opcją mocno awaryjną. Chorwat nie pojechał w żadnym meczu Byków. 

Listopad 2017 roku. Drzwi przez chorwackim zawodnikiem otwiera beniaminek Nice 1.LŻ - Car Gwarant Start Gniezno. Kibice szydzili z tego transferu, mówili, że Pavlic to bardziej żużlowy amator, aniżeli profesjonalista. - Start Gniezno otworzył przede mną drzwi i chcę to wykorzystać. Jestem bardzo zdeterminowany - bardzo mi się chce jeździć na żużlu. Chce się pokazać z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że wyniki to pokażą. Koncentruję się na sobie. Chcę dobrać dobry sprzęt i po prostu bawić się żużlem. Wierzę, że cała reszta się ułoży - komentował swój transfer Pavlic. Wtedy nikt nie mógł przypuszczać, że z zawodnika, który był szykowany na rezerwowego, wyrośnie czołowa postać drużyny.

Pavlic potrzebował czasu, by złapać wiatr w żagle. Miewał lepsze i gorsze mecze. Ale gdy już wskoczył na wysoki poziom, raczej z niego nie schodził. Na dobre rozkręcił się w połowie czerwca, a więc w najważniejszej fazie sezonu dla swojej gnieźnieńskiej drużyny.

12+1, 12+2, 7+1, 13+1, 11, 11+1, 13, 7 - tak wyglądały dorobki Pavlica w drugiej połowie rozgrywek (siedem ostatnich spotkań). Dwucyfrówek nie wykręcił tylko w meczach wyjazdowych w Łodzi i Rybniku. 

Koniec końców Pavlic w całym sezonie wykręcił średnią biegową na poziomie 2,099 (dom 2,184, wyjazd 2,000). Chorwat był najskuteczniejszym żużlowcem Car Gwarant Startu, a zarząd mógł tylko pogratulować sam sobie, że postawił na Pavlica. To był strzał w dziesiątkę. 29-latek był czołową postacią zespołu, a jeździł za stosunkowo niewielkie pieniądze. Dodatkowo wprowadzał dobrą atmosferę w drużynie.

Nic dziwnego, że po zakończeniu sezonu strony szybko usiadły do rozmów i sfinalizowały nowy kontrakt dla Pavlica. Jeśli chorwacki żużlowiec ponownie solidnie przepracuje okres zimowy, w 2019 roku znów może być wyróżniającym się zawodnikiem nie tylko Car Gwarant Startu, ale i całej Nice 1.LŻ.

ZOBACZ WIDEO Mistrzyni w rzucie młotem uwielbia speedway i kibicuje żużlowcom 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl