Nie żyje Joachim Maj - gwiazda polskiego żużla
W tę Wielką Sobotę, w Wigilię Zmartwychwstania Pańskiego, zmarł Joachim Maj, były znakomity żużlowiec dwóch dekad lat 50. i 60. Za cztery miesiące skończyłby 87 lat.
Wielkich ludzi określamy, czasem na wyrost, mianem ikony. Joachim Maj na taką nobilitację bez wątpienia zasłużył jak mało kto. Był nieformalnym kapitanem, a także równocześnie trenerem drużyny Górnika i następującego po nim ROW-u Rybnik, który to klub dwunastokrotnie zdobywał złoto DMP. Maj osobiście partycypował, zawsze z pozycji lidera, w dziesięciu z tych złotych laurów klubowych. Rzec by można "tylko" w dziesięciu, gdyż na więcej nie pozwoliła mu, niestety, koszmarna kontuzja w meczu ligowym rozegranym dnia 1 maja 1969 roku, po której cudem uszedł z życiem. Prawie miesiąc przeleżał bez przytomności w bydgoskim szpitalu.
Wtedy, prawie dokładnie pół wieku temu, Rybnik wstrzymał oddech. Ktoś puścił famę, że Maj nie żyje. Obrzydliwy fake news okazał się zwykłą plotką. Jak pięknie powiedział młodszy brat Joachima, również były żużlowiec Rybnika i Świętochłowic, Erwin Maj: "Chimek swoją wolą życia rozczarował niejednego lekarza".
Joachim Maj był reprezentantem Polski, godnie i z honorem nosił orła na piersi podczas wielu meczów międzypaństwowych, także na torach w Anglii, Szwecji i w innych krajach Europy. Był medalistą drużynowych mistrzostw świata w 1962 roku, zwycięzcą wielu turniejów indywidualnych, także międzynarodowych, w tym eliminacyjnych do mistrzostw świata.
Był uważany za uosobienie elegancji na torze i poza nim, prawdziwą gwiazdą sportu, ozdobą zawodów. Jego wyprostowaną sylwetkę (co dziś jest nierealne, bo sprzęt inny, inne prędkości) odrysowywano ze zdjęć i kopiowano w programach zawodów. Ze swoim wizerunkiem przystojnego mistrza byłby dziś rozchwytywany przez media. Urodził się stanowczo za prędko, ze swoją karierą trafił na czasy powojenne, gdy telewizja zaczynała dopiero raczkować.
Ostatnie lata życia pan Joachim spędził w Domu Seniora, gdzie miał znakomitą opiekę, co mogłem osobiście obserwować. Wiek jednak zrobił swoje. W tym roku pan Joachim w szybkim tempie podupadał na zdrowiu, choć do końca na nic nie narzekał. Odszedł do Pana, by spotkać swoją oddaną śp. Małżonkę. Cześć Jego Pamięci!
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.