Akcje crowfoundingowe są coraz bardziej popularne przede wszystkim przy inicjatywach charytatywnych. W sporcie to ciągle jest nowość. W ubiegłym sezonie Kacper Gomólski był prekursorem w środowisku żużlowym. Zebrał 13 411 złotych, za co kupił 20 opon, 30 tarczek sprzęgłowych, 2 kaski, 15 przekładek ferodowych i 10 przekładek aluminiowych.
Mimo powodzenia akcji, na razie nie widać następców. - Nie przypominam sobie, by któryś z kolegów się o to pytał. Ja wyszedłem z tą inicjatywą po bardzo słabym sezonie, po którym potrzebowałem dodatkowych środków. W tym roku dużo kibiców zgłaszało się do mnie z pytaniem czy nadal będzie kontynuowana zrzutka. Porozmawiałem ze swoim teamem i doszliśmy do wniosku: czemu nie? Jak kibice chcą pomóc, to będzie mi tym bardziej miło. Dlatego zdecydowaliśmy się kontynuować akcję - powiedział Kacper Gomólski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Kibice Ostrovii murem za klubem. Zobacz więcej!
W założeniach nowej akcji jest to, że imię i nazwisko lub pseudonim każdego kibica, który wpłaci minimum 100 złotych pojawi się na kombinezonie i banerze umieszczonym w parku maszyn oraz otrzyma kalendarz, smycz, breloczek, długopis i kartę z autografem. - Ludzie pisali do mnie na Facebooku, Instagramie i pytali się o zrzutkę. Ja początkowo nie myślałem o tym, by kontynuować akcję. To nie było 10 osób, a dużo więcej i to dla mnie mega miłe, że tyle osób jest ze mną. Nie zakładamy jakiejkolwiek kwoty. Będę mile zaskoczony i wdzięczny za każdą wpłatę. To świetne, że mogę liczyć na pomoc kibiców - dodał Gomólski.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Grudziądz miastem żużla. Zobacz więcej!
Tego typu inicjatywy zmniejszają bariery pomiędzy zawodnikiem a kibicem. - Na pewno czuję się bliżej kibiców. W ubiegłym roku wystartowałem w finale IMP i zrobiłem kevlar, na którym znalazły się imiona, nazwiska i pseudonimy darczyńców. Do tego przez cały sezon, na każdych zawodach i treningach miałem ze sobą baner i każdy mógł się na nim wyszukać. To było bardzo miłe, widzę że ludzie się z tym identyfikują - podkreślił Kacper Gomólski.
Wychowanek Startu Gniezno po przeprowadzce do Gdańska staje się dla kibiców Wybrzeża chłopakiem z sąsiedztwa, z którym mogą się coraz mocniej integrować. - Dużo czasu spędzam z ludźmi. Na przykład regularnie chodzę na mecze hokeja na lodzie, oglądać mecze Lotos PKH Gdańsk. Ja nie czuję się nie wiadomo jakim sportowcem i nie warto mnie szukać na VIP-ach, tylko wśród kibiców. Ja też jestem człowiekiem, który chce oglądać sportowców, przedstawicieli dyscyplin, które mi się spodobały. Jak będę miał więcej czasu, pójdę też na mecze piłki ręcznej czy siatkówki. Można mnie też spotkać na mieście w restauracji w weekend, gdy nie mam diety pudełkowej. Chcę być bliżej ludzi - podsumował.