WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maksym Drabik

Żużel. Ostatni akt sprawy Maksyma Drabika? W oczekiwaniu na werdykt

Łukasz Kuczera

We wtorek panel dyscyplinarny POLADA ma zadecydować o losie Maksyma Drabika. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to po ponad roku zakończy się najdłuższe postępowanie ws. złamania przepisów antydopingowych w polskim żużlu.

Pod koniec stycznia POLADA postanowiła, że 2 lutego panel dyscyplinarny ogłosi wyrok ws. Maksyma Drabika, który przy okazji jednego z finałów PGE Ekstraligi w sezonie 2019 przyznał się do skorzystania z nieregulaminowej ilości wlewu witaminowego, czym złamał przepisy antydopingowe.

Postępowanie ws. byłego zawodnika Betard Sparty Wrocław trwa jednak od ponad roku i miało już tylko zaskakujących zwrotów akcji, że część kibiców wcale nie będzie zaskoczona, jeśli we wtorek znów coś stanie na przeszkodzie, by ogłosić decyzję ws. dwukrotnego Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów.

Wszystko przez kroplówkę

Kłopoty Maksyma Drabika to następstwo skorzystania z kroplówki przy okazji finałów PGE Ekstraligi w sezonie 2019. Zawodnik miał wtedy problemy zdrowotne i klubowy lekarz zaaplikował mu kroplówkę z witaminami. Przepisy zezwalają jednak na przyjęcie 100 ml leku, podczas gdy ówczesny zawodnik Betard Sparty Wrocław przyjął dawkę ok. 500 ml.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Dlaczego rosyjscy żużlowcy zamieszkują Bydgoszcz? Emil Sajfutdinow tłumaczy 

Drabik nie był świadom naruszenia przepisów antydopingowych i podczas kontroli sam przyznał się do przyjęcia leku w dawce 500 ml, co automatycznie wywołało reakcję Polskiej Agencji Antydopingowej. Przyjęcie kroplówki z witaminami o większym rozmiarze niż 100 ml możliwe jest jedynie w warunkach szpitalnych i musi zostać odpowiednio zaraportowane. W przypadku Drabika tych formalności nie dopełniono.

Sprawa długo tkwiła w zawieszeniu, bo w ocenie Sparty nie popisała się POLADA, która nie poinformowała o fakcie wrocławskiego klubu. Pismo dotyczące złożenia wyjaśnień wysyłano na adres zameldowania żużlowca, pod którym nie przebywał on w okresie zimowym. W pewnym momencie wpadka Drabika wyciekła jednak do mediów, co nadało jej tempa.

Jazda z widmem kary

Drabik wszedł w sezon 2020 ze świadomością, że może zostać zawieszony nawet na okres czterech lat, bo taką karę przewidywały przepisy za korzystanie z infuzji dożylnych w sposób niewłaściwy. Bez wątpienia miało to wpływ na wyniki żużlowca, który w rozgrywkach PGE Ekstraligi daleki był od formy prezentowanej w latach wcześniejszych.

Prawnicy reprezentujący 22-latka wystąpili początkowo o wsteczne TUE. To tzw. wyłączenie dla celów terapeutycznych, czyli zgoda na zastosowanie leków z datą wsteczną. Komitet ds. TUE nie dał na to zgody i twierdził, że reprezentanci żużlowca przespali sprawę i zbyt późno wystąpili o takie pozwolenie. Gdyby wniosek złożono zaraz po otrzymaniu kroplówki, sprawa najpewniej zostałaby zakończona z pozytywnym werdyktem dla Drabika.

Mimo to, reprezentanci Drabika postanowili powalczyć o swoje w Trybunale Arbitrażowym przy PKOl. Złożona skarga również nie dała żadnego efektu, wskutek czego sprawa wróciła do POLADY. Gdy wydawało się, że sprawa zbliża się ku końcowi, jedna z rozpraw ponownie nie doszła do skutku, bo w budynku polskiej antydopingówki zaplanowano… ćwiczenia przeciwpożarowe.

Gdy jesienią sprawa Drabika była coraz bliżej zakończenia, zawodnik zaczął obserwować wszystko z boku. Nie oglądaliśmy go już bowiem w meczach Betard Sparty Wrocław. Żużlowiec sam poprosił o to, by nie wystawiać go do składu. Co więcej, nie podpisał z żadnym klubem kontraktu na sezon 2021.

Najdłuższa sprawa w polskim żużlu

Polski żużel widział już przypadki postępowań względem żużlowców, którzy naruszyli przepisy antydopingowe. Przypadki Patryka Dudka, Aleksandra Łoktajewa czy Grigorija Łaguty są jednak inne, bo w organizmach tych żużlowców wykryto substancje niedozwolone. U Drabika taka sytuacja nie miała miejsca. Sprawy Dudka czy Łoktajewa zostały jednak załatwione bardzo szybko, bo obaj dobrowolnie poddali się karze.

Drabik postanowił skorzystać z wszystkich przysługujących mu prawnie możliwości odwołań, co wydłużyło cały proces. Czy 22-latek we wtorek uniknie kary zawieszenia? To wydaje się mało prawdopodobne. Przykłady inny sportowców, którzy również przyjęli kroplówkę w nieregulaminowej dawce, pokazują, że zwykle mieliśmy z kilkunastomiesięcznymi karencjami.  

Czytaj także:
Po pamiętnym finale telefon Kryjoma oszalał
Adam Jaziewicz - do żużla wracał w różnych rolach
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl