WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki (kask czerwony) w walce z Jarosławem Hampelem

Żużel. Przemysław Pawlicki nie dopuszcza myśli o spadku, ale mówi, że GKM Grudziądz nie jest w najlepszej pozycji

Szymon Michalski

- Nie ma co ukrywać, że trzeba patrzeć na to realistycznie i nie jesteśmy w najlepszej pozycji na tę chwilę - powiedział Przemysław Pawlicki w mix zone po spotkaniu ZOOleszcz DVP Logistic GKM Grudziądz - Marwis.pl Falubaz Zielona Góra (45:45).

Tylko jedno duże "oczko" do tabeli dopisała drużyna ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz po spotkaniu z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra. Z takiego wyniku nie są zadowoleni gospodarze, który liczyli na zdecydowanie lepszy wynik i zwycięstwo meczowe.

- Jesteśmy trochę na przegranej pozycji, bo jeden punkt to mało. Walczymy dalej - powiedział Przemysław Pawlicki w mix zone na antenie nSport+.

Czy po tym spotkaniu można powiedzieć, że to już jest pożegnanie GKM-u Grudziądz z PGE Ekstraligą?

ZOBACZ WIDEO Wyraźny progres u Pawła Przedpełskiego. Co stoi za jego odmianą? 

- Nie chcę tego mówić teraz. Jestem sportowcem i każdy sportowiec walczy do samego końca i nie poddaje się. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że mamy się już żegnać z ligą. Wychodzę z założenia, że trzeba dalej ciężko pracować i wszystko się może jeszcze zmienić. Nie ma co ukrywać, że trzeba patrzeć na to realistycznie i nie jesteśmy w najlepszej pozycji na tę chwilę. Walczymy i wierzymy, że jest szansa na to, że zostaniemy w tej lidze na następny rok.

W zdecydowanie lepszym humorze był Matej Zagar. Słoweniec przy swoim nazwisku zapisał 14 punktów i dwa bonusy, co jest zdecydowanie najlepszym występem tego zawodnika w barwach Falubazu w tym sezonie.

- Przez dwa tygodnie trenowałem 8 razy. Nie wiem, ile silników i ustawień przejechałem. W końcu coś zagrało. Dziękuję za cierpliwość klubowi i trenerowi. Przepraszam wszystkie osoby, które były wokół mnie, dla których byłem niemiły. To były bardzo trudne tygodnie - powiedział Zagar.

- W piątek na treningu w Zielonej Górze testowałem ten sprzęt i czułem, że jestem szybki. Tor był może podobny do tego, co było w Grudziądzu. Miał prędkość i powiedziałem, że będzie dobrze. Pomocną rękę podał mi kapitan (Piotr Protasiewicz, dop. SM), który pożyczył mi swój sprzęt w razie "w", jakby coś w Grudziądzu nie zagrało - podsumował stały uczestnik cyklu Grand Prix.

Zobacz także:
W Poznaniu jest jedyna taka drużyna w Polsce. Ten przepis wykorzystują z nawiązką
Ekspert nie gryzł się w język: Kasprzak był fatalny. Co powinien zrobić trener Ślączka?
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl