Kilka dni temu, w czwartek 21 marca, w wieku 17 lat zmarła utalentowana reprezentantka Polski w badmintonie Julia Wójcik.
Sportsmenka przegrała walkę z nowotworem (więcej TUTAJ). Jak pisze "Fakt", lekarze w marcu 2023 postawili przerażającą diagnozę - guz germinalny, nowotwór złośliwy serca, śródpiersia i opłucnej.
Od tamtego czasu życie Wójcik, która marzyła o reprezentowaniu Polski na igrzyskach olimpijskich, przeniosło się do Centrum Onkologii Dziecięcej Przylądek Nadziei we Wrocławiu.
- Miała znakomitą opiekę, wszyscy stanęli na głowie, by jej pomóc. A ona nie traciła pogody ducha. Nawet na OIOM-ie do końca była uśmiechnięta, mimo że bardzo cierpiała. Taką ją zapamiętamy, uśmiechniętą i walczącą do końca - wspomina w rozmowie z gazetą mama badmintonistki, Gracjana Wójcik.
Julia 30 października skończyłaby 18 lat. Gdyby nie odeszła przedwcześnie, mogłaby - jako osoba pełnoletnia - leczyć się nową metodą w klinice w Niemczech. Niestety, tak się nie stało.
- Nie ukrywała tego, że jest chora, ale była niezwykle skromna i nie chciała rozgłosu. Nie chciała, by się nad nią litowano. (...) Dzięki zbiórce mieliśmy pieniądze na leczenie w Niemczech. Czekaliśmy tylko na poprawę jej stanu zdrowia, ale dopadła ją sepsa. Nikt się tego nie spodziewał. Los jest przewrotny, bo pojawiło się światełko w tunelu. Miała tylko podnieść się po ostatniej chemii - dodaje Gracjana Wójcik.
Zobacz:
Nie żyje Tomasz Kluchciński. Były siatkarz miał 55 lat