"Przekonywała nas". Poruszające wspomnienie 17-latki
Julia Wójcik miała zaledwie 17 lat. Informacja o jej śmierci wstrząsnęła całą Polską. Reprezentantka Polski od roku czasu walczyła ze śmiertelną chorobą. Jej trener opowiedział w "Fakcie", jak sobie z tym radziła.
Rok później Polskę obiegła informacja o śmierci 17-letniej reprezentantki Polski. Dla wszystkich był to potworny wstrząs. Była w trakcie chemioterapii. Po ostatniej chemii jednak jej organizm zaatakowała sepsa. Julia zmarła 21 marca.
Wójcik na co dzień grała w klubie Beninca UKS Feniks Kędzierzyn-Koźle. Jej trenerem był Krzysztof Maślanka. Szkoleniowiec postanowił opowiedzieć o walce nastolatki ze śmiertelną chorobą.
- Każdy z nas mocno z całego serca wspierał Julię i wierzył, że pokona chorobę. Była bardzo świadoma tego, co się dzieje. Bardzo zdeterminowana i dzielna. Wspierała bliskich, zapewniając, że zwycięży. Przekonywała nas, że wygra tę nierówną walkę i wróci na korty, ale niestety się nie udało. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci i nie możemy uwierzyć, że Julii już z nami nie będzie i nie przyjdzie więcej na trening, nie pojedzie z nami na turniej, obóz - mówi Maślanka w "Fakcie".
Z opowieści trenera wynika, że Julia Wójcik do samego końca wierzyła, że wygra z rakiem. Po koszmarnej diagnozie nie załamała się i wciąż była sobą.
- Nawet tocząc walkę z chorobą, potrafiła pocieszać pozostałe chore dzieci z oddziału, aranżując różne zabawy i rozśmieszając je. Wśród rówieśników i znajomych była bardzo lubiana. Zawsze towarzyszył jej uśmiech, nawet trudne sytuacje, którym stawiała czoła, starała się obrócić w żart. Wiedziała, że pomimo stoczonych wielu pojedynków, ten będzie najważniejszy. Snuła mnóstwo planów, chciała realizować marzenia. Była pełna wiary i nadziei na ich spełnienie - dodaje trener.
Julia Wójcik podczas swojej krótkiej kariery zdobywała medale mistrzostw Polski. Była powoływana do kadr narodowych. Na koncie miała m.in. udział w mistrzostwach świata U-17. Marzyła o kwalifikacji na igrzyska olimpijskie.