Polski Związek Badmintona pogrążony jest w kryzysie. W sobotę w Warszawie odbył się nadzwyczajny krajowy zjazd delegatów, którego zadaniem było wybranie nowego zarządu. Nie zabrakło kontrowersji: dotychczasowe władze sprzeciwiały się przeprowadzeniu wyborów i uznają to działanie za bezprawne. Działacze, którym zależy na uratowaniu tej dyscypliny w Polsce jednogłośnie przyjęli porządek i regulamin obrad, a następnie głosowali nad kandydaturami do zarządu.
Nowym prezesem został Marek Krajewski, który był jedynym kandydatem. Zaproponował on pięć osób, które weszły w skład władz Polskiego Związku Badmintona. W gronie tym znalazł się europoseł Prawa i Sprawiedliwości, Tomasz Poręba. Niemal jednogłośnie zyskał poparcie delegatów.
- Dzięki niemu udało mi się nawiązać kontakty z przedstawicielami Orlenu i PGE, a jednocześnie też jest osobą związaną ze sportem. Ma kontakty zagraniczne, na których nam zależy. Uważam, że to jest bardzo duże wzmocnienie dla nas i to jest moja rekomendacja - mówił podczas zjazdu Krajewski, którego zacytował serwis badmintonzone.pl. Poręba otrzymał 101 głosów na 102 możliwe i wszedł do zarządu PZBad.
To kolejny europoseł Prawa i Sprawiedliwości, który wszedł do zarządu krajowej federacji sportowej. Poręba poszedł w ślady Ryszarda Czarneckiego, który od kilku miesięcy jest wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Czarnecki często pojawia się na najważniejszych siatkarskich imprezach i jest gościem podczas telewizyjnych transmisji z meczów w Polsce. Poręba zajął się mniej popularną dyscypliną sportu i trudniej będzie mu zbić polityczny kapitał.
Poręba ma silną pozycję na Podkarpaciu. Do tego to zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego. To właśnie on był szefem kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w wyborach samorządowych, które zakończyły się sukcesem tej partii. Wcześniej był szefem sztabu na czas wyborów parlamentarnych i jest członkiem komitetu politycznego rządzącego ugrupowania.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Szybka zmiana Piątka. Polak nie mógł rozwinąć skrzydeł [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Co na to powie jego szef Jarosław Kaczyński?