Porwanie gwiazdora sprzed rodzinnego domu

Getty Images / Duane Burleson / Na zdjęciu: Wilson Ramos
Getty Images / Duane Burleson / Na zdjęciu: Wilson Ramos

Znani sportowcy spotykają się na co dzień z sympatią i uznaniem fanów. Sława ma też jednak swoje mroczne strony. Przekonał się o tym wenezuelski bejsbolista Wilson Ramos, który występował w prestiżowej amerykańskiej lidze MLB.

W 2011 roku spokojne życie Wilsona Ramosa i jego bliskich zostało wywrócone do góry nogami przez niespodziewane zdarzenie. Sportowiec został uprowadzony podczas pobytu w rodzinnym kraju.

Wilson Ramos urodził się 10 sierpnia 1987 roku w mieście Valencia w Wenezueli. Wielka sportowa kariera zaczęła się jednak z dala od ojczyzny. W 2010 roku gracz zadebiutował w klubie Minnesota Twins, który występował w Major League Baseball (MLB). W kolejnych sezonach Wenezuelczyk reprezentował barwy klubów Washington Nationals, Tampa Bay Rays, Philadelphia Phillies, New York Mets, Detroit Tigers oraz Cleveland Indians. Dwukrotnie wziął też udział w Meczu Gwiazd MLB. Niewiele jednak brakowało, by amerykański sen Ramosa zakończył się równie szybko, co rozpoczął.

Pod koniec 2011 roku Wilson wrócił do swojej ojczyzny, aby grać poza sezonem dla wenezuelskiej drużyny Tigres de Aragua. Przełomowym dniem tego wyjazdu był 9 listopada. Mężczyzna przebywał wówczas w rodzinnym domu w Valencii. Około 18:45 Ramos został uprowadzony przez kilku uzbrojonych sprawców sprzed domu, w którym się wychował. Wszystko działo się na oczach ojca i dwóch braci. Bliscy natychmiast skontaktowali się z policją i zgłosili porwanie.

ZOBACZ WIDEO: Leo Messi wraca do Barcelony!? Co z Lewandowskim?

Rozpoczęcie poszukiwań Ramosa

Śledczy wzięli się od początku do pracy. Zapewne zdawali sobie sprawę, że z każdą kolejną godziną maleją szanse na odnalezienie żywego sportowca. Pierwszy przełom w sprawie nastąpił, gdy odnaleziono skradzionego SUV-a, którego wykorzystali porywacze. Był to brązowy Chevrolet, którego porzucono w mieście Bejuma w stanie Carabobo. Na skradzionym pojeździe zauważono ślady błota, mimo że w okolicy go nie było.

Śledczy podejrzewali, że SUV służył do transportu żywności do innego pobliskiego miejsca, gdzie przetrzymywano Ramosa. Zbadano więc przestępstwa, które popełniono w przeszłości w tych okolicach. Wytypowano wiejski dom, który miał być użyty podczas wcześniejszego porwania. Śledczy postanowili więc sprawdzić tę nieruchomość. Trop okazał się właściwy. Natknęli się tam na dwie osoby, które gotowały dla porywaczy.

Sprawą zainteresował się też ówczesny prezydent Wenezueli, Hugo Chavez. Zapewne z tego powodu cała akcja otrzymała bardzo wysoki priorytet. W działania było zaangażowanych około 300 różnych specjalistów. Wykorzystano też wsparcie powietrzne. Górzysty teren utrudniał bowiem naziemne poszukiwania. Mimo tych niedogodności dziesiątki policjantów przeczesywały te trudno dostępne rejony. Wszystkie te czynności przyniosły oczekiwany rezultat. Odkryto bowiem dom, który był znacznie oddalony od innych i wyglądał na doskonałą kryjówkę.

Odnalezienie wenezuelskiego bejsbolisty

Specjalna jednostka policyjna zaplanowała więc akcję odbicia zakładnika. Rozpoczęła się wymiana ognia. Później ujawniono, że strzelanina miała być celową taktyką, by odwrócić uwagę porywaczy podczas nalotu. Działania służb okazały się skuteczne. 12 listopada 2011 roku, po ponad dwóch dnia przetrzymywania, udało się uratować Ramosa. Mężczyzna nie odniósł żadnych poważnych obrażeń.

Zawodnik opisał później, że porywacze wrzucili go na tylne siedzenie SUV-a. Następnie przez jakieś 5 czy 6 godzin jechali, by znaleźć się w górzystym rejonie. Podczas tej drogi przesiedli się do innego samochodu. Ramos powiedział, że nie zrobiono mu krzywdy, ale przez cały czas obawiał się o swoje życie. Był też bardzo wdzięczny służbom specjalnym, które doprowadziły do jego uwolnienia.

Bejsbolista dodał też, że porywacze dobrze przygotowali się do porwania. Posiadali wiele szczegółowych informacji na temat życia Ramosa. Zawodnik odnotował, że niektórzy przestępcy mówili z kolumbijskim akcentem. Porywacze zdradzili też, że zamierzają uzyskać za niego duży okup. Tego planu nie udało im się jednak wcielić w życie.

Zatrzymanie sprawców porwania

Władze aresztowały czterech dwudziestokilkuletnich porywaczy. Zatrzymano też dwie osoby, które współpracowały z przestępcami: 60-letnią kobietę oraz 74-letniego mężczyznę. Mieszkali oni w okolicy i dostarczali porywaczom żywność.

Przedstawiciele MLB przyznali, że był to pierwszy przypadek porwanie ważnego gracza ligi, jaki do tej pory się przydarzył. Okazało się jednak, że w przeszłości doszło do porwania dla okupu krewnych kilku wenezuelskich bejsbolistów. Dwóch z nich zostało niestety zabitych przez porywaczy.

Czytaj także:
Zaskakujący zapis w pamiętniku prezydenta Joe Bidena. "To mnie uratowało"
Gwiazdor spotyka się z piękną dziennikarką. Jedna rzecz przykuwa uwagę

Komentarze (0)