24 lutego rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę. Od tego czasu codziennie na terytorium naszego sąsiada trwają działania wojenne. Do armii wstąpiło wielu Ukraińców, a w gronie tym są sportowcy z pierwszych stron gazet. Mowa choćby o biathloniście Dmytro Pidrucznym.
To mistrz świata z 2019 roku i lider ukraińskiej kadry. Gdy wybuchła wojna, nie miał żadnych wątpliwości i zamienił biathlonowy karabin na maszynowy. Bronił ojczyzny przed wrogiem, ale z biegiem czasu ma inne zdanie na ten temat. Teraz uważa, że podczas wojny każdy powinien być przydatny w swojej dziedzinie działalności.
- Czy chciałem iść na front? Takie myśli były w pierwszych dniach wojny. Ale w wojsku szybko zdałem sobie sprawę, że prawie nic nie mogę. Nie chcę być mięsem. Walczyć powinni bardziej kompetentni ludzie. Profesjonaliści - powiedział ukraiński biathlonista w rozmowie z zerkalo.io.
Pidruczny dodał, że również jego znajomy mieli taką samą reakcję: mieli wielką chęć pójścia na front. - Potem zaczynasz pytać, jak naprawdę możesz pomóc. Nie tylko chodzi o wzięcie broni i strzelaniu we wszystkich kierunkach. Dlatego każdy powinien być jak najbardziej użyteczny w swojej okolicy - dodał Ukrainiec.
- Jest to nieporównywalne ze służbą na froncie, ale praca na tyłach czy wolontariat też jest ważny - stwierdził Pidruczny.
Czytaj także:
Rosja i Białoruś wyrzucone z prestiżowej imprezy
Są kary za skandal z udziałem rosyjskich sportowców
ZOBACZ WIDEO Wielki powrót do KSW. To będzie przyszły mistrz organizacji?