Weronika Nowakowska-Ziemniak: Nie jestem zła na Magdę Gwizdoń

- Nie jestem na Magdę zła, ani nie mam do niej pretensji. Mogę się domyślić, jak ona się czuje. Na pewno najgorzej z nas wszystkich - mówiła po biegu sztafetowym na MŚ Weronika Nowakowska Ziemniak.

 Redakcja
Redakcja
Po kapitalnym występie Moniki Hojnisz Polki prowadziły, ale fatalne strzelanie Magdaleny Gwizdoń pozbawiło zespół szans na dobry wynik. Doświadczona zawodniczka miała aż trzy rundy karne, a biało-czerwone spadły z miejsca pierwszego na dziewiętnaste. Startujące na kolejnych zmianach Weronika Nowakowska-Ziemniak i Krystyna Guzik nie były już w stanie tego naprawić.
- To, co wydarzyło się na zmianie Magdy, bardzo rozbiło moją koncentrację. Na strzelnicy starałam się być szybka, spieszyłam się i w efekcie sama też nie byłam perfekcyjna. Jest mi bardzo przykro, że nie umiałam pomóc tej sztafecie - powiedziała tuż po zawodach Weronika Nowakowska-Ziemniak. - Po pierwszej zmianie byłyśmy liderem, więc Magda Gwizdoń biegła na dużym obciążeniu. Szczerze mówiąc, sama wolałabym znaleźć się w takiej sytuacji, bo kiedy przyszłam na stadion, byłam maksymalnie skoncentrowana. Czułam, że jestem w gazie, aż nagle, gdy dowiedziałam się, co się dzieje, kompletnie mnie rozbiło. I taka bardzo rozbita czekałam, aż w końcu przybiegnie Magda - tłumaczyła podwójna medalistka MŚ w Kontiolahti.

Poczucie żalu jest tym większe, że rozpoczynająca rywalizację Monika Hojnisz - zarówno w pozycji leżącej, jak i na stojąco - strzelała w piątek bezbłędnie. W połączeniu z szybkim biegiem pozwoliło jej to dobiec do zmiany jako pierwszej w całej stawce. To olbrzymi wyczyn, tym bardziej, że na trasie 23-latka mierzyła się ze sporymi problemami.

- Miałam na trasie trochę wypadków. Na pierwszym kole połamano mi kijek. Na szczęście na trasie byli porozstawiani nasi serwismeni, którzy szybko na to zareagowali. A na drugim kole trochę mnie przydeptano, przez co zaliczyłam upadek. Wytrąciło mnie to z równowagi i pojawiło się trochę nerwów. Na szczęście przytrafiło się to na podbiegu, więc wiele nie straciłam - mówiła Wirtualnej Polsce Monika Hojnisz jeszcze w trakcie zawodów.

- Tym bardziej cieszę się, że na strzelnicy opanowałam swoje nerwy i emocje. I że udało mi się strzelić na czysto bez dodatkowych sekund i naboi. Przyprowadziłam sztafetę na pierwszym miejscu, z czego jestem bardzo zadowolona. Teraz będę tylko śledziła dalszą rywalizację i trzymała kciuki za kolejne zmiany - zapowiedziała w momencie, kiedy Magdalena Gwizdoń akurat zaliczała na strzelnicy kolejne pudła.

Po zawodach postawę Moniki Hojnisz wychwalała Weronika Nowakowska-Ziemniak. - Monika była świetna. Zresztą, ona generalnie dobrze spisuje się w sztafetach. Miała wpadki, jak my wszyscy, ale jest bardzo silna psychicznie i to jest jej wielki atut. I - skoro mówimy o sztafecie - atut nas wszystkich. Występ Moniki był fantastyczny. Czapki z głów! - chwaliła koleżankę 27-letnia zawodniczka w rozmowie z Wirtualną Polską.

Zdaniem Nowakowskiej-Ziemniak najtrudniejsze zadanie stoi teraz przed trenerem reprezentacji Polski Adamem Kołodziejczykiem.

- Rolą trenera jest teraz pozbierać i pokrzepić ten zespół przed kolejnym startem. Przecież przed nami jest jeszcze niedzielny bieg masowy. Mając w pamięci nieudaną sztafetę, na pewno będzie trudno. Sama, jak już sobie popłaczę, też zacznę myśleć o tych zawodach - nie ukrywała.

Polki zakończyły piątkową sztafetę na trzynastym miejscu. Zwyciężyła reprezentacja Niemiec. Drugie miejsce wywalczyły Francuzki, a na trzecim znalazły się Włoszki.

Z Kontiolahti - Michał Bugno, Wirtualna Polska

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×