Biathlon. Michael Greis nie spodziewał się pracy w Polsce. Nigdy wcześniej nie prowadził kobiecej kadry

Getty Images / Martin Rose/Bongarts / Na zdjęciu: Michael Greis
Getty Images / Martin Rose/Bongarts / Na zdjęciu: Michael Greis

Michael Greis od pół roku przygotowuje biathlonową reprezentację Polski kobiet. Wcześniej nie przypuszczał, że będzie pracował w naszym kraju, a w dodatku z żeńską kadrą.

Po tym, jak Nadia Biłowa zrezygnowała z pracy z reprezentacją Polski kobiet, władze PZBiath poszukiwały nowego szkoleniowca. Wybór padł na Michael Greis, który poprzednio pracował z męskimi kadrami Szwajcarii i USA. Z kobietami nigdy wcześniej nie pracował, ale postanowił przyjąć wyzwanie. Jak sam przyznaje, nie spodziewał się takiej oferty.

Propozycję pracy w Polsce Greis dostał w kwietniu. Wtedy rozmawiał z prezes Dagmarą Gerasimuk i zdecydował się przyjąć ofertę. - Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że zostanę trenerem polskiej kadry. Bo nigdy bym nie oczekiwał, że będą pracował z żeńską drużyną. Ale ostatecznie bardzo dobrze się dogadujemy z dziewczynami - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Greis już zauważył pierwsze różnice w podejściu polskich zawodniczek, które nigdy wcześniej nie współpracowały z trenerami z Niemiec, gdzie biathlon jest bardzo popularny. Teraz szkoleniowiec reprezentacji Polski dba o to, by zawodniczki były bardziej samodzielne.

- W Polsce da się zauważyć typowo wschodnie podejście do treningu nie tylko dlatego, że wcześniej pracowali tu rodzimi trenerzy, lecz też ci pochodzący z Ukrainy. Chodzi o to, że zawodniczki robiły wszystko według wskazówek trenera. Ja chciałbym, aby ta wymiana informacji działała w obie strony. Żeby zawodniczki były na tyle samodzielne, by w danej sytuacji, nie tylko czekały na wskazówki od trenera, ale rozumiały, co robią i dlaczego - dodał Greis.

Zobacz także:
Biathlon. Grzegorz Guzik liderem polskiej kadry. "Interesują mnie miejsca w dwudziestce"
Biathlon. Przełomowy sezon polskiego talentu. Kamila Żuk kończy z taryfą ulgową

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner chce nowego skoczka w rodzinie. "Za pięć lat zaczniemy próby"

 

Komentarze (0)