Rewolucja ma odrodzić polski biathlon. Pomoże Justyna Kowalczyk-Tekieli

To nie był udany sezon dla biathlonowej reprezentacji Polski. Po jego zakończeniu prezes prof. Zbigniew Waśkiewicz postawił na rewolucję. Biathlon w naszym kraju ma pomóc odrodzić Justyna Kowalczyk-Tekieli.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Justyna Kowalczyk Getty Images / Trond Tandberg / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
Dopiero 33. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Moniki Hojnisz-Staręga jest najlepszym wynikiem reprezentacji Polski w minionym sezonie. Pozostałe zawodniczki punkty zdobywały sporadycznie. W sztafecie Biało-Czerwone zaliczyły jeden dobry występ: podczas mistrzostw świata były szóste, ale długo utrzymywały się na pozycjach medalowych.

Zawiodła męska kadra, która nie uczyniła zapowiadanego postępu. Naszym zawodnikom zdarzały się pojedyncze dobre występy, ale w większości przypadków nie nawiązywali walki z rywalami. Sezon 2020/21 przeszedł do historii polskiego biathlonu jako rozczarowanie. To musiało oznaczać rewolucję.

Kowalczyk-Tekieli twarzą rewolucji

Nową dyrektor sportową została Justyna Kowalczyk-Tekieli, która przez lata obserwowała z boku sytuację w biathlonie, a teraz po raz pierwszy będzie w środku tej dyscypliny. - Justyna Kowalczyk-Tekieli jest jedną z najbardziej utytułowanych polskich zawodniczek i ma wieloletnie doświadczenie w sportach zimowych. Ma wiedzę, kompetencje i odpowiedni charakter, aby pracować ze sportowcami wszystkich naszych kadr. Dla seniorów i seniorek będzie służyła swoim doświadczeniem w zakresie treningu, poprawy elementów technicznych i będzie aktywnie brała udział w zgrupowaniach - powiedział nam prezes Polskiego Związku Biathlonu, prof. Zbigniew Waśkiewicz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA

- Mam też nadzieję, że w sytuacjach krytycznych czy konfliktowych, będzie w stanie stanąć pośrodku sporu i wykorzystać swoje kompetencje oraz charakter, aby trudne sytuacje nie doprowadziły do nadmiernej ich eskalacji. A dla grup młodzieżowych na pewno będzie służyła jako wzór i autorytet nie tylko sportowy, ale pewnie również życiowy - dodał Waśkiewicz.

Jeden trener zamiast dwóch

To jednak nie koniec zmian. Pracę z reprezentacją zakończyli trenerzy Michael Greis (kadra kobiet) i Anders Bartli (męska kadra). Zastąpił ich Adam Kołodziejczyk, który już w przeszłości prowadził polską drużynę i to z nim jako trenerem polskie zawodniczki sięgały po medale mistrzostw świata.

- W przypadku trenera Greisa decyzja opierała się na uzgodnieniach trenera i zawodniczek, którzy uznali, że ciężko będzie im uzyskać w zbliżającym się sezonie lepsze wyniki niż dotychczas i wspólnie uznali, że dalsza praca nie będzie przynosiła spodziewanych efektów. W przypadku trenera Bratliego powodem były bardzo słabe wyniki naszej męskiej kadry i brak przesłanek, że w nowym sezonie będzie lepiej - stwierdził prezes PZBiath.

Najważniejszą imprezą przyszłego sezonu będą igrzyska olimpijskie w Pekinie. - W związku z tym, że IO zbliżają się w bardzo szybkim tempie, podjęliśmy decyzję o przekazaniu szkolenia osobie o określonych zdolnościach i doświadczeniu, czyli trenerowi Kołodziejczykowi. Trudno byłoby znaleźć na rynku trenera o wyższych kwalifikacjach i tak dobrze znającego naszych zawodników i zawodniczki - wytłumaczył Waśkiewicz.

Optymizm w kadrze

Nastroje w kadrze są optymistyczne. Trener i reprezentanci kraju mają za sobą rozmowy, w których jasno określili swoje stanowisko. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że teraz dużo łatwiej będzie uniknąć błędów, które były popełniane w poprzednich latach. - Połączenie kadr w ostatnim sezonie przed IO ma sens, gdyż szkoli się już tylko wyselekcjonowaną grupę zawodników i zawodniczek - dodał.

Jaki jest cel przed kolejnym sezonem? - Na pewno jak najlepsze przygotowanie się do IO, ale zwłaszcza u mężczyzn walka o jak największą liczbę miejsc startowych. U kobiet mamy w tej chwili pewne 4 miejsca startowe, podczas gdy mężczyźni muszą o nie jeszcze powalczyć. Na szczęście regulamin kwalifikacji jest sprzyjający i wszystko można nadrobić - ocenił.

Biorąc pod uwagę wyniki osiągane przez polskich biathlonistów, można odnieść wrażenie, że dyscyplina ta traci na popularności w naszym kraju. Prezes Waśkiewicz ma inne zdanie na ten temat. - Nie zgadzam się, że zainteresowanie jest mniejsze. Oczywiście do statusu skoków narciarskich jeszcze nam daleko, ale dostępne nam wyniki badań oglądalności pokazują, że zainteresowanie biathlonem wcale nie słabnie. Jest spora, kilkusettysięczna grupa osób, która śledzi transmisje biathlonowe niezależnie od tego jak aktualnie wiedzie się reprezentantom Polski. Zresztą gdyby było inaczej nie byłoby możliwości oglądania wszystkich zawodów na żywo w aż dwóch komercyjnych stacjach. W tym roku nie mieliśmy zbyt spektakularnych wyników i pewnie zainteresowanie czytelników było nieco mniejsze - zakończył.

Czytaj także:
Wisła czy Niżny Tagił? Jest wstępna decyzja FIS w sprawie inauguracji nowego sezonu Pucharu Świata
Rozpoczną sezon od Pucharu Kontynentalnego? Ważne wieści ws. kadry Polski skoczków

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×