W tym artykule dowiesz się o:
Polscy biathloniści w dotychczasowej historii mistrzostw świata sięgnęli po 10 medali. Aż dziewięciokrotnie na podium stawali mężczyźni, a tylko raz kobiety. Kibice w Polsce na medal czempionatu czekają od 12 lutego 2004 roku, kiedy to Tomasz Sikora zdobył w Oberhofie srebro w biegu indywidualnym. Ta biathlonowa konkurencja od lat jest szczęśliwa dla Polaków. W 1995 roku we włoskiej Anterselvie po raz jedyny w historii podczas mistrzostw świata na cześć złotego medalisty zagrano Mazurka Dąbrowskiego. Był nim naturalnie Sikora, który triumfował w najdłuższym biathlonowym biegu. Medale mistrzostw świata w tej konkurencji zdobywali również dwaj inny Polacy, którzy w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku należeli do biathlonowej czołówki. W 1966 w Garmisch-Partenkirchen srebro zdobył Józef Gąsienica-Sobczak, a rok później jego wyczyn na trasie w Altenbergu powtórzył Stanisław Szczepaniak.
Pozostałe medale reprezentanci naszego kraju zdobywali w biegu sztafetowym i nierozgrywanym już biegu drużynowym. To właśnie w tej drugiej konkurencji po jedyny medal mistrzostw świata sięgnęły reprezentantki Polski. Ten historyczny wyczyn miał miejsce w 1993 roku w bułgarskim Borowcu, a skład naszej kadry stanowiły wówczas Zofia Kiełpińska, Krystyna Liberda, Anna Stera i Helena Mikołajczyk. Zdobywając brązowy medal wszystkie wyżej wymienione panie na stałe wpisały się w annały historii polskiego biathlonu. W biegu drużynowym sukces odnieśli również mężczyźni w 1997 roku również zdobyli brązowy krążek. Na medal w Osbrlie zapracowali wówczas Jan Ziemianin, Wiesław Ziemianin, Wojciech Kozub i Tomasz Sikora.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku do czołówki należała polska sztafeta mężczyzn, która po medale sięgała w latach 1965, 1966, 1971 i 1975. W pierwszym przypadku Polacy zdobyli srebro, a w pozostałych trzech latach cieszyli się z wywalczenia brązowych medali. Jak długo przyjdzie kibicom w Polsce czekać na jedenasty medal biathlonowych mistrzostw świata? Czy w Novym Meście zostanie przerwana niekorzystna passa i po dziewięciu latach posuchy któryś z biało-czerwonych będzie się cieszył z medalu?
Cele kadry mężczyzn i kobiet są zupełnie odmienne. O ile panie stać na walkę o miejsca na podium, o tyle dla panów sukcesem będzie już awans do czołowej sześćdziesiątki. Mężczyźni będą się skupiać na walce o utrzymanie lokaty w dwudziestce klasyfikacji Pucharu Narodów, która decyduje o rozdziale kwot startowych na igrzyskach olimpijskich w Soczi. - Mistrzostwa świata zadecydują o tym ilu zawodników będzie mogło wystartować podczas igrzysk olimpijskich. Istotna będzie tu punktacja Pucharu Narodów. Do 20. miejsca kraje będą mogły być reprezentowane w Soczi przez czterech biathlonistów, poniżej tej pozycji tylko przez jednego, a w takim przypadku odpada m.in. udział w rywalizacji sztafet. Dziewczyny nie mają tego problemu. Panowie będą musieli powalczyć, aby spełnić międzynarodowe kryteria, bo na razie znajdują się na granicy - przyznał w jednym z wywiadów trener reprezentacji Polski, Adam Kołodziejczyk.
Nic w tym dziwnego, bowiem przez lata motorem napędowym polskiego biathlonu był Tomasz Sikora. W czasie trwania kariery Sikory nie objawił się talent żadnego z młodych polskich biathlonistów. Pojedyncze punkty Pucharu Świata zdobywał Krzysztof Pływaczyk, ale było to za mało, by myśleć o sukcesach. Medale Mistrzostw Świata Juniorów zdobywał co prawda Łukasz Szczurek, ale w dorosłym biathlonie bardzo rzadko zdobywa punkty PŚ. Obaj ci zawodnicy będą brali udział w tegorocznych mistrzostwach, a oprócz nich do kadry powołani zostali Grzegorz Guzik, Adam Kwak i Łukasz Słonina.
Polskim kibicom pozostaje ściskać kciuki za reprezentantki Polski, które w tym sezonie dostarczyły już wielu emocji. Nasze zawodniczki pokazały, że stać je na walkę o czołowe lokaty podczas biegów sztafetowych w Anterselvie i Oberhofie. W Niemczech na półmetku biało-czerwone przewodziły stawce, ale na dwóch kolejnych odcinkach karne rundy zanotowały Monika Hojnisz i Weronika Nowakowska-Ziemniak. Jeszcze większe emocje kibice przeżywali podczas startu we Włoszech, gdzie Polki po trzech zmianach były w ścisłej czołówce i były o krok od historycznego rezultatu. Ponownie jednak karne rundy zanotowała Nowakowska-Ziemniak i marzenia o pudle trzeba odłożyć do mistrzostw świata w Novym Meście.
Polki na sukces mogą liczyć również indywidualnie choć trasy w Czechach nie należą do najłatwiejszych. - Dziewczyny mówią, że są ciężkie. Ale to normalne. Podobnie jak w Oberhofie czy w Ruhpolding w Niemczech, organizatorzy zabiegają o to, aby trasy były na tyle trudne, żeby sprawdzić umiejętności zawodników - przyznał trener reprezentacji Polski, Adam Kołodziejczyk. Jednocześnie nie chce on zdradził, która z naszych zawodniczek jest obecnie w najwyższej dyspozycji. - Nie chcę mówić, która jest najlepsza. Na sprawdzianach prezentowały wyrównaną formę. Dopiero pierwsze zawody w Novym Mescie pokażą, kto aktualnie jest najmocniejszy. Zarówno Magdalena Gwizdoń, jak i Krystyna Pałka, Weronika Nowakowska-Ziemniak, Monika Hojnisz czy Paulina Bobak punktowały w Pucharze Świata i tę linię, mam nadzieję, utrzymają.
W tym sezonie największy sukces odniosła Krystyna Pałka, która w sprincie w Hochfilzen zajęła 5. miejsce. Polka wtedy bezbłędnie strzelała, ale na początku sezonu nie prezentowała wysokiej dyspozycji biegowej. Pałka jeszcze dwukrotnie meldowała się w czołowej dziesiątce - za każdym razem zajmowała 7. lokatę. W ubiegłorocznych zawodach Pucharu Świata rozgrywanych w Novym Meście najwyżej sklasyfikowana z Polek w klasyfikacji generalnej PŚ zajmowała 16. lokatę w sprincie, 9. miejsce w biegu pościgowym i 55. lokatę w biegu indywidualnym.
Miejsca w czołowej dziesiątce zawodów rozgrywanych w ramach Pucharu Świata zajmowała również Magdalena Gwizdoń. Najbardziej doświadczona z naszych reprezentantek dwukrotnie zajmowała szóstą lokatę. Było to podczas sprintów w Hochfilzen i Pokljuce. Jedyna Polka, która odniosła triumf w zawodach Pucharu Świata prezentuje wysoką formę biegową, ale jest nieobliczalna na strzelnicy. W ubiegłym roku Gwizdoń nie startowała w Novym Meście.
Równą formę prezentuje Weronika Nowakowska-Ziemniak, której najlepszymi rezultatami w tym sezonie są dwa 16. miejsca wywalczone podczas inaugurujących sezon zawodach w Oestersund. Polka dobrze biega, ale na strzelnicy nie może się dogadać ze swoim karabinem - "Zbyszkiem". - Często tak bywa, że ciśnienie ze strony mediów i kibiców jest tak silne, że my się czujemy za bardzo tym obciążone. A w biathlonie bardzo ważne jest, aby mieć czystą głowę. Wcześniej ta presja zawsze spoczywała na Tomku Sikorze. Nosił ją na barach i był z tym oswojony. Dla nas to nowa sytuacja, że go nie ma i teraz presja spoczywa tylko na nas. Ale duch naszej ekipy od kilku tygodni jest niesamowicie pozytywny - powiedziała w wywiadzie udzielonym portalowi SportoweFakty.pl polska biathlonistka, która w ubiegłym sezonie w Czechach zajmowała 7. miejsce w sprincie, 15. lokatę w biegu na dochodzenie i 30. pozycję w biegu indywidualnym.
Do kadry na mistrzostwa świata powołane zostały również Monika Hojnisz i Paulina Bobak. Ta ostatnia walkę o miejsce w reprezentacji wygrała z Agnieszką Cyl. Zarówno Hojnisz, jak i Bobak stać przy dobrym strzelaniu na miejsce w czołowej trzydziestce, ale ciężko oczekiwać od nich spektakularnych wyników. W tym sezonie Hojnisz najwyżej sklasyfikowana była na 19. pozycji, a Bobak o cztery "oczka" niżej. Pierwsza z nich ma za sobą również start w ubiegłorocznym Pucharze Świata w Novym Meście, lecz nie będzie go wspominać zbyt miło, bowiem wystartowała tylko w sprincie, w którym zajęła 70. miejsce.