Białorusinka uciekła do Polski. "Obawy przed represjami"

Facebook / Siergiej Dolidowicz / Na zdjęciu: Daria Dolidowicz
Facebook / Siergiej Dolidowicz / Na zdjęciu: Daria Dolidowicz

Daria Dolidowicz, biegaczka narciarska, uciekła z Białorusi do Polski. "Powodem obawy przed represjami ze strony władz" - opisuje Reuters.

W tym artykule dowiesz się o:

17-latka jest córką byłego biegacza narciarskiego Siergieja Dolidowicza, siedmiokrotnego olimpijczyka. Ten brał udział w protestach ulicznych opozycji przeciwko Alaksandrowi  Łukaszence (po wyborach prezydenckich w 2020 roku, które zostały sfałszowane).

Za to dezaktywowano jej kod FIS. To indywidualny numer identyfikacyjny, wymagany podczas zawodów nadzorowanych przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS). Za decyzją miał stać Aliaksandr Darachowicz, szef Białoruskiego Związku Narciarskiego.

- Sama nie zrobiłam niczego, co usprawiedliwiałoby dezaktywację mojego kodu FIS - powiedziała niedawno 17-latka dziennikarce Reutersa. Przyznała jednocześnie, że podziela poglądy swojego ojca, zapowiadając ucieczkę do Polski.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z igrzysk". Ojciec Stocha nie krył radości. "Proszę tylko zapytać dziennikarzy, ilu stawiało na Polaków"

Tak też się stało. Daria Dolidowicz i jej najbliżsi przybili do naszego kraju. Jak informuje Reuters: "białoruska narciarka biegowa uciekła z rodziną z kraju z powodu obaw przed represjami ze strony władz po tym, jak ze względu na poglądy polityczne została pozbawiona możliwości konkurowania w sporcie".

W Polsce Daria Dolidowicz ma kontynuować treningi pod okiem ojca. - Nie widzę możliwości kontynuowania przez nią kariery na Białorusi. Trzy miesiące temu nie wyobrażałem sobie, nawet w koszmarach, że w końcu opuszczę mój kraj - komentuje dla Reutersa Siergiej Dolidowicz.

Na boczny tor, także z powodów politycznych, została odstawiona też inna z białoruskich narciarek biegowych, Swiatłana Andrijuk. Tej również dezaktywowano kod FIS, co odebrało jej możliwość udziału w zawodach kwalifikacyjnych do igrzysk olimpijskich Pekin 2022.

- Oni oskarżyli mnie, słowo w słowo, o wspieranie opozycji. Nie chcę tutaj być. Planuję wyjazd do Polski, bo tutaj nie da się żyć - mówiła Andrijuk Reutersowi, utrzymując, że nigdy publicznie nie zabierała głosu w politycznych sprawach, a swoje poglądy określa mianem neutralnych.

Przypomnijmy, że podczas igrzysk olimpijskich w Tokio głośno było o sprawie Krysciny Cimanouskiej. Białoruska sprinterka publicznie skrytykowała decyzje swoich trenerów, za co została zmuszona do opuszczenia wioski olimpijskiej i powrotu do kraju.

Na lotnisku w Tokio Cimanouska zgłosiła się do funkcjonariuszy policji. Odmówiła powrotu na Białoruś, obawiając się o bezpieczeństwo swoje i swoich najbliższych. Ostatecznie trafiła do Polski, gdzie otrzymała wizę humanitarną.

Zobacz też:
"Katastrofa!". Legenda grzmi na to, co dzieje się w skokach. Mocne słowa pod adresem następcy
Wciąż gorąco w świecie skoków. Legendarny trener stanął w obronie Polki

Źródło artykułu: