Za nieprawidłowy kombinezon zostało zdyskwalifikowanych aż pięć zawodniczek startujących w mikście. Nieprawidłowości stwierdzono u Japonki Sary Takanashi, Austriaczki Danieli Iraschko-Stolz i Niemki Kathariny Althaus oraz Norweżki Anny Odine Stroem i Silje Opseth.
Kontrolę sprzętu z ramienia FIS podczas zawodów Pucharu Świata, ale także i konkursów olimpijskich kobiet przeprowadza Polka Agnieszka Baczkowska. Po zawodach spadła na nią lawina krytyki m.in. ze strony Niemców, którzy nie awansowali do serii finałowej.
Wcześniej bardzo głośno było o tym, co wyczynia kontroler skoczków Mika Jukkara. Na jego decyzjach ucierpieli Polacy, którzy także byli dyskwalifikowani za nieprawidłowy sprzęt.
ZOBACZ WIDEO: Jaki jest problem ze skokami kobiet w Polsce? Ekspert widzi winowajcę kryzysu
- To katastrofa! - komentuje dyskwalifikacyjny chaos w skokach narciarskich Sepp Gratzer, legendarny kontroler sprzętu FIS, od blisko roku będący na emeryturze (dla "Tiroler Tageszeitun").
- Mam wrażenie, że Jukkara chce zmienić wszystko z dnia na dzień, zmienić czynności kontrole. Dla mnie jest niewłaściwym człowiekiem w tym miejscu. Brakuje mu instynktu - stwierdza wprost Gratzer.
Nie jest w stanie pojąć, co wydarzyło się w trakcie konkursu drużyn mieszanych na IO w Pekinie. - Nasze założenie zawsze było takie: kontrola sprzętu nigdy nie powinna być głównym celem w konkursie. To zjawisko marginalne, które gwarantuje uczciwość i równe szanse - mówi.
Wcześniej na temat Miki Jukkary negatywnie wypowiadał się m.in. sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego Jan Winkiel. - Przykre to mówić, ale nowy kontroler sprzętu, Fin Mika Jukkara nie sprawdza się w swojej roli, jest pogubiony. Prosty przykład: w dwóch konkursach kontrolował ten sam nasz kombinezon. Podczas jednych zawodów okazało się, że jest nieregulaminowy, a podczas drugich był w porządku - mówił nam Winkiel.
Zobacz też:
Wciąż gorąco w świecie skoków. Legendarny trener stanął w obronie Polki
Stoch spotkał idola z dzieciństwa! Pokazał wspólne zdjęcie