Ostatnie tygodnie to dla Johaug okres ciągłej niepewności - została zawieszona w prawach zawodnika za pozytywny wynik testu dopingowego przeprowadzonego w Val Senales. W organizmie narciarki wykryto steryd clostebol, który miała przyjąć, stosując maść na usta. O nielegalnym środku zawartym w leku miała nie wiedzieć ani ona, ani doktor reprezentacji. Czas jej oczekiwania na jakiekolwiek decyzje najprawdopodobniej dobiega końca.
- Z tego co wiem, komunikat w tej sprawie ma być ogłoszony w najbliższym czasie. Być może będzie jeszcze w tym tygodniu, choć do końca tego jeszcze nie wiem - powiedział Christian B. Hjort, prawnik Johaug. Norweski dziennik "Verdens Gang" ze swoich źródeł również dowiedział się, że Norweska Komisja Antydopingowa ma zamiar zabrać głos w ciągu nie więcej niż kilku dni. W jej komunikacie znajdzie się propozycja wymiaru kary dla Johaug.
Na tym jednak cała sprawa się nie skończy. Ostateczną decyzję podejmie bowiem Norweska Konfederacja Sportu, która może, ale nie musi, wziąć pod uwagę sugestię wyrażoną przez Norweską Komisję Antydopingową. Właściwa kara może być więc zarówno łagodniejsza, jak i surowsza od ogłoszonej w ciągu najbliższych dni propozycji. Jej ostateczny wymiar poznamy dopiero w styczniu.
Wtedy prawo działania zyska sama Johaug - będzie mogła odwoływać się albo do odpowiednich instancji w Norwegii albo nawet do Międzynarodowego Trybunału ds. Sportu (CAS) w Lozannie. Jeśli kara będzie łagodna, zawodniczka zapewne nie będzie już dalej walczyć, ale sprawa i tak trafi do CAS - w takim przypadku swoje odwołanie zapowiada bowiem Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS), która chce surowego werdyktu.
Sprawa potrwa więc jeszcze wiele tygodni. Nieoficjalnie mówi się, że Norweżka otrzyma karę od roku do dwóch lat zakazu startów.
ZOBACZ WIDEO Justyna Kowalczyk: Wystartowałam dobrze, później zaczęło boleć (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}