Justyna Kowalczyk gotowa do sezonu. Pierwszy start już w piątek w Muonio

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
zdjęcie autora artykułu

Już w piątek Justyna Kowalczyk rozpocznie sezon 2017/2018. Za Polką jest długi okres przygotowań, w którym nie brakowało nowości, jak i decyzji zaskakujących dla licznego grona kibiców.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla wielu fanów największą niespodzianką jest powrót Kowalczyk do techniki dowolnej. Ubiegły sezon był dla naszej utytułowanej zawodniczki zimą niemal bez "łyżwy". W Pucharze Świata startowała rzadko, wybierając tylko te weekendy, w których rozgrywano zawody stylem klasycznym, a gdy takich nie było, decydowała się na starty w imprezach niższej rangi, nierzadko z rywalkami praktycznie anonimowymi na międzynarodowej arenie. Stylu dowolnego praktycznie nie było, a jeśli już, to tylko wtedy gdy było to naprawdę nieuniknione, czyli np. podczas skiathlonu na próbie przedolimpijskiej w Pjongczangu.

W tym roku będzie nieco inaczej. Technika klasyczna pozostaje oczywiście zdecydowanym priorytetem i to nie zmieni się nigdy, ale Kowalczyk znowu będzie się pokazywała częściej na trasach pucharowych także w tych konkurencjach, gdzie konieczne będzie bieganie "łyżwą". Już w pierwszej części sezonu wystąpi w tym drugim stylu w Kuusamo, w skiathlonie w Lillehammer, a także w Toblach. Na igrzyskach technika dowolna też się pojawi i to nie tylko w biegu łączonym, ale także przy okazji sztafety sprinterskiej.

Wielomiesięczny okres przygotowawczy był u Kowalczyk nieco inny niż poprzednie. Przez lata scenariusz był podobny i obejmował m.in. obozy w Otepaeae czy Raubiczach. Tym razem, oprócz żelaznych punktów letniego programu, pojawiła się nowość w postaci niedawnych treningów nad jeziorem Belmeken w Bułgarii, a także całkiem sporo czasu spędzonego na ćwiczeniach w Polsce, w tym niedawno, bezpośrednio przez wylotem na północ.

Inną nowością, choć mającą mniejszy wpływ na bezpośrednie przygotowanie do sezonu, był kontrakt podpisany z Team Trentino Robinson Trainer. Kowalczyk zmienia barwy i przechodzi z norweskiego Team Santander do zespołu z Włoch, również rywalizującego w narciarskich maratonach. Polka startować na długich dystansach lubi i umie, ale na najdłuższe biegi przyjdzie czas dopiero pod koniec zimy. Dla Włochów najbardziej liczy się wprawdzie ich słynna Marcialonga, ale jej termin to końcówka stycznia, a więc tuż przed igrzyskami. W tej sytuacji obowiązki wobec nowego włoskiego pracodawcy schodzą na bardzo daleki plan.

ZOBACZ WIDEO: Karol Linetty: W kadrze nie grałem na odpowiednim poziomie, chcę przenieść formę z klubu do reprezentacji

Jaki będzie więc ten sezon? Wcześniejsze rezygnowanie z wspomnianej techniki dowolnej nie było związane z takim widzimisię narciarki, co z jej problemami zdrowotnymi. Niekończące się bóle piszczeli przy bieganiu takim stylem skutecznie zachęcały do dokonywania selekcji w startach. Powrót do "łyżwy", nawet jeśli w ograniczonym zakresie, jest więc dobrą informacją, bo stanowi czytelny sygnał: Kowalczyk przyznaje, że ze zdrowotnego punktu widzenia jest gotowa do sezonu lepiej niż w poprzednich latach, a lepsze zdrowie przełożyło się także na efektywniejsze treningi.

To dlatego Polka nie kryje szczególnej motywacji u progu nowego sezonu, nawet jeśli poprzednia zima początkowo przyniosła jej głównie rozczarowania. O powrocie do seryjnych zwycięstw w Pucharze Świata nie ma wprawdzie mowy, ale nie są one wcale celem Kowalczyk - najbliższe miesiące będą odpowiednimi krokami na drodze do dwóch najważniejszych startów, czyli sprintu i 30 kilometrów na igrzyskach, obu w stylu klasycznym. Jeśli nie zawiedzie zdrowie, a także uda się trafić z formą na najważniejszy moment sezonu, o co zwykle można było być spokojnym, kibice będą mogli ponownie przeżyć piękne chwile dzięki naszej najbardziej utytułowanej narciarce. O kolejne złoto będzie niezwykle trudno, ale cel medalowy na pewno nie będzie nierealny.

W tym roku Kowalczyk zaczyna sezon bardzo wcześnie. Do fińskiego Muonio na pierwsze treningi na śniegu poleciała od razu w pierwszych dniach listopada. Inauguracyjny start właśnie w tej miejscowości zaplanowany jest już na 10 listopada, a więc o kilka dni wcześniej, niż miało to najczęściej miejsce w poprzednich latach. Będzie to tylko test, bo prawdziwa rywalizacja w Pucharze Świata zacznie się dopiero 24 listopada w Kuusamo.

Źródło artykułu:
Czy Justyna Kowalczyk zdobędzie medal podczas igrzysk w Pjongczangu?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
Sargon
9.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co to będzie, gdy jej już nie będzie...