W Rosji wybucha skandal za skandalem, co jest efektem raportu McLarena. Wynika z niego, że Rosjanie od dłuższego czasu manipulowali wynikami testów antydopingowy. W sprawę zamieszani są nie tylko działacze federacji sportowych, ale także urzędnicy państwowi. Śledztwo wykazało, że regularnie tuszowano wpadki zawodników, a najwięcej przypadków było przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w Soczi.
Międzynarodowa Komisja Olimpijska powołała dwie komisje. Komisja Śledcza Samuela Schmida zajmuje się badaniem raportu McLarena. Z kolei Komisja Dyscyplinarna MKOl rozpatruje sprawy rosyjskich sportowców, których wyniki były zmanipulowane przed IO w Soczi. Ta druga właśnie zajmuje się przypadkiem dwóch biegaczek narciarskich.
Światowe media informują, że na cenzurowanym znalazły się Julia Czekaliewa oraz Anastazja Docenko. Ich sprawa będzie rozpatrywana 23 listopada. Na razie nie wiadomo, co wykryto w ich organizmach. Rosyjska agencja prasowa TASS jedynie zdradza, że sportsmenki "są podejrzane o naruszenie przepisów antydopingowych".
Jeżeli okaże się, że rywalki Justyny Kowalczyk rzeczywiście stosowały doping, to czekają je surowe konsekwencje. W grę wchodzi dyskwalifikacja oraz anulowanie wyników z igrzysk sprzed trzech lat. W Soczi jednak żadna z nich nie zdobyła medalu.
To kolejny dopingowy skandal w rosyjskich biegach narciarskich. Wcześniej głośno było o tuszowanych wpadkach m.in. Aleksandra Legkowa, Jewgenija Bełowa, Maksima Wylegżanina, czy Aleksieja Pietuchowa. Ponadto raport McLarena doprowadził do ujawnienia podobnych przypadków w innych dyscyplinach. Dlatego poważnie rozważany jest scenariusz, aby Rosję wykluczyć z przyszłorocznych igrzysk olimpijskich.
ZOBACZ WIDEO: Polska sędzia: Byłam zszokowana, że ktoś może mnie tak bardzo wyzywać
Wiem, że chodzi o przycią Czytaj całość