Justyna Kowalczyk: Lekarz stwierdził, że moje ciało to wrak

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Martyna Szydlowska / PressFocus  / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
Newspix / Martyna Szydlowska / PressFocus / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
zdjęcie autora artykułu

- Od początku bólu bałam się najbardziej - wspomina Justyna Kowalczyk. To właśnie ból, a nie konkurenci, jest największą zmorą profesjonalnych sportowców. - Lekarz stwierdził, że moje ciało to wrak - dodaje.

W tym artykule dowiesz się o:

Mordercze treningi, wymagające zawody, ogromna presja - to elementy, które na co dzień towarzyszą profesjonalnym sportowcom. Dwa pierwsze odbijają się na zdrowiu fizycznym, z kolei ostatni pomaga, by o tych problemach zapomnieć. Przynajmniej na jakiś czas.

- Ból i sport wyczynowy zawsze idą w parze. Choć każdy z nas ma inny próg bólu, to - w większości dyscyplin - sportowiec, który potrafi znieść więcej, wygrywa. Od początku bólu bałam się najbardziej. Na starcie rzadko myślałam o rywalkach. Najczęściej zastanawiałam się, jak kolejny raz przecierpieć bieg - pisze Justyna Kowalczyk w felietonie dla "Gazety Wyborczej".

Jak pokonać ból związany z zakwaszeniem mięśni, poobijanym ciałem czy innymi groźnymi urazami? Kluczowa jest psychika i motywacja. Wiele robi też wydzielana adrenalina.

- Aleksander Wierietielny zawsze mi powtarzał, żebym pamiętała, że jak mnie paraliżuje i boli, to moje rywalki również. Są przecież zbudowane z podobnych mięśni. I tylko od mojej głowy zależy, czy będę szybsza, czy zwolnię. Nie każdą wojnę z bólem udało mi się wygrać na trasie. To niemożliwe. Ale w sumie chyba potrafiłam lepiej niż inni zaciskać zęby - wspomina Kowalczyk.

Choć była biegaczka narciarska zakończyła już profesjonalną karierę sportową, to "pamiątki" z niej pozostaną do końca. I nie chodzi tylko o medale, puchary i wspomnienia.

- Ostatnio lekarz ortopeda stwierdził, że moje ciało to wrak. Kilka przepuklin w kręgosłupie, zrypane kolana, achillesy, pościerane chrząstki, zwyrodnienia stawów. Startowałam na igrzyskach z połamaną stopą. Słyszałam oburzone głosy, że tak nie można, że popsuje się jeszcze bardziej. No i co z tego, że popsułam? Stopa boli na zmianę pogody, a złoty medal olimpijski leży w szafce. Dobry interes - żartuje Kowalczyk.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: każdy chciałby pojechać z nią na wakacje

Źródło artykułu:
Komentarze (13)
avatar
Anna Nowek
20.08.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
JUSTYNO Za wszystkie łzy wzruszenia - Dziękuję Za nerwy i obgryzione paznokcie trochę mniej :-) To był zaszczyt móc Cię oglądać !!!!  
avatar
Gregory62
20.08.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Prosimy o potomka...pani Kowalczyk może chłopa na schwał albo bliźniaki chłopak i dziewczyna albo obojga płci...chcemy następców z pani krwi...  
avatar
Anna Nowek
20.08.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Justynko Dziękuje za wszystkie moje łzy wzruszenia , emocje , które wywoływały Twoje starty. Ty masz poharatane kolana i inne stawy , a ja nerwy i kciuki od zaciskania ich za Twoje powodzenie B Czytaj całość
Jan Gajowy
20.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
tylko że jej ostatnie 2 lata to była kompromitacja. mogła się wycofać gdy była na szczycie, ale nie, brnęła ostro w dół. teraz ma pretensje że straciła zdrowie- a nie myślała o zdrowiu gdy podp Czytaj całość
avatar
keotarnów
20.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
i teraz w kolejce do lekarza na przyszły rok zarejstrowana....