Błoto, przeszkody i mordercza walka
- Uważaj! W tym miejscu bagno sięga po pachy - krzyczy do mnie obłocony człowiek, który z trudem próbuje przeć do przodu. Dziękuję mu za cenną wskazówkę i skaczę.
Faktycznie, jest głęboko. Zastanawiam się, jak odnajdują się w tym miejscu ludzie niżsi o 10-15 centymetrów. Wygląda na to, że muszą płynąć. W bagnie wydaje się to równie emocjonujące, co ryzykowne.
"Koniec świata nudnych biegów" - pod takim hasłem organizatorzy reklamują Runmageddon. Choć w nazwie pojawia się angielskie słowo "run", to biegania w rzeczywistości jest tam niewiele.
ZOBACZ WIDEO: Pracownicy Wirtualnej Polski wygrali Runmageddon!
Wybierasz dystans, startujesz, a później przez cały czas walczysz z błotem, piachem, lodowatą wodą i licznymi przeszkodami.
Już na starcie bierzesz w ręce worek z piachem, a po kilku krokach wbiegasz do wody w zalewie. Dwie minuty później jesteś cały w błocie, bo musisz pokonać kilka górek i zbiorników z wodą.
6 km dystansu Rekrut to nieustanna walka z własnymi słabościami. Najtrudniejsze są kilkumetrowe drewniane przeszkody. Żeby je pokonać, musisz mieć kogoś do pomocy. Kogoś, po kim będziesz w stanie wspiąć się w górę.
Pierwszą stopę wsuwasz w splecione dłonie tej osoby, a drugą stawiasz na jej ramieniu. Dopiero wtedy jesteś w stanie wspiąć się po przeszkodzie, przerzucić całym ciężarem ciała i zeskoczyć z drugiej strony.
Błoto dostaje się wszędzie - do nosa, uszu i oczu. Nie da się go wytrzeć, bo koszulka i rękawiczki też są całkowicie zabrudzone. Pomagają jedynie zanurzenia w wodzie, które od czasu do czasu są konieczne.
Organizatorzy wykazali się niemałą kreatywnością przy wymyślaniu przeszkód. Są momenty, kiedy trzeba czołgać się pod kolczastym drutem. Są chwile, kiedy trzeba się wspinać po drabinkach lub linach. Są też miejsca, w których trzeba wykonać skok na linie do wody albo przepłynąć przez zalew.
Momentami biegnie się z gumową oponą pod pachą. W innym miejscu trzeba pokonać kilkadziesiąt metrów z trzydziestokilogramowym kamieniem. Ciekawostką jest proste równanie matematyczne, które trzeba rozwiązać. Jeżeli odpowiedź nie jest poprawna, należy pokonać dodatkowy odcinek trasy.
Wirtualni Polacy dali czadu!
W miniony weekend nad Zalewem Bardowskiego w Warszawie w Runmageddonie wystartowało ponad 5100 dorosłych zawodników i ponad 1200 dzieci.
W sobotę po raz pierwszy odbyły się mistrzostwa Polski dziennikarzy. Na próbę sił i charakteru zdecydowały się ekipy m.in. Wirtualnej Polski, TVN, TVP, RMF FM, PAP i Playboya.
Zespół Wirtualnej Polski okazał się zdecydowanie najliczniejszy. Naszą firmę reprezentowali Piotr Kluska, Mateusz Bodzioch, Kamil Pastor, Marek Momont, Mariusz Witkowski, Michał Bugno, Magdalena Pachla i Adam Wasilewski.
Dzięki wysokiej frekwencji i rewelacyjnym wynikom kilku naszych zawodników Wirtualna Polska zajęła pierwsze miejsce w klasyfikacji drużynowej. W czołowej trójce znalazły się również drużyny TVN24 i AKPA.
Największe brawa w naszej ekipie należą się Piotrowi Klusce, który indywidualnie zajął pierwsze miejsce w kategorii Masters oraz Magdalenie Pachli, dla której występ w Runmagedonie był pierwszym w życiu startem w zawodach biegowych.
- Na co dzień preferuję elegancję i zakładam szpilki, jednak gdy usłyszałam od kolegów z redakcji o Runmageddon, to uznałam to za bardzo ciekawe wyzwanie. Kocham adrenalinę, więc nie miałam ani chwili zawahania - mówi Magdalena Pachla z Wirtualnej Polski.
- Trasa była trudna. Wymagała hartu ducha i wysportowanego ciała. Miałam błoto we włosach, uszach i oczach, a po wyjściu z lodowatej wody przeżywałam chwile zwątpienia. Praca zespołowa i wspaniały doping kibiców sprawił, że nie poddałam się i walczyłam do końca. Dobiegnięcie do mety z czasem 2h 28 minut to mój prywatny sukces. Byłam poobijana i miałam wiele siniaków, ale czułam się dumna i szczęśliwa - dodaje.
Najlepszy zawodnik Wirtualnej Polski Piotr Kluska był pod wielkim wrażeniem pracy, jaką wykonali organizatorzy imprezy.
- Trochę już biegam w takich imprezach i naprawdę jestem zachwycony organizacją. Wszystko było znakomite - począwszy od wydawania pakietów, przez depozyty i strefę finiszera, a na prysznicach kończąc. Wyrazy uznania dla organizatora za sprawne przeprowadzenie zawodów dla tylu uczestników - mówi zwycięzca Mistrzostw Polski dziennikarzy w rywalizacji Masters.
- W 2014 roku brałem udział w pierwszej edycji Runmagedonu na Torze Wyścigów Konnych na Służewcu i porównując tę edycję do obecnej, mogę powiedzieć, że poziom trudności poszedł mocno w górę. Mimo że tam było 10km, to 6km nad Zalewem Bardowskiego kosztowało mnie dużo więcej energii - dodaje Kluska, który dzień po Runmageddonie ukończył ze świetnym czasem Maraton Warszawski.
Jak podkreśla założyciel i prezes Runmageddonu Jarosław Bieniecki, już sama decyzja o zapisaniu się na te mordercze zawody potrafi zmienić człowieka.
- Pojawia się niespodziewana motywacja, by dokonać czegoś niemożliwego, by wywrócić swoje życie do góry nogami, by w tym błocie, lodowatej wodzie, na przeszkodach, zdawać by się mogło nie do pokonania, udowodnić sobie, że wszystko jest możliwe - zauważa Bieniecki.
- Na trasie panuje świetna atmosfera, wszyscy walczą ramię w ramię i dzięki współpracy między zawodnikami przeszkody trochę mniej przerażają. To istne turbo doładowanie, które napędza ludzi do podejmowania szalonych wyzwań. Tę energię widziałem właśnie w Warszawie. Zarówno uczestnicy, jak i kibice, spisali się na medal - kończy.