Ocałał w biegu śmierci. Teraz opowiada, co się działo w chińskich górach

Śnieg, grad, niska temperatura zaatakowały kilkuset uczestników ultramaratonu (dystans: 100 km), który odbył się w północno-zachodnich Chinach. - Uratował mnie pasterz, który dał mi koc i zniósł do jaskini - relacjonuje jeden z ocalałych.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Ratownicy poszukujący biegaczy startujących w górskim ultramaratonie w Chinach PAP/EPA / EPA/FIRE AND RESCUE DEPARTMENT OF GANSU/HANDOUT VIA XINHUA / Ratownicy poszukujący biegaczy startujących w górskim ultramaratonie w Chinach.
- Nie miałem już sił, organizm był wychłodzony, traciłem kontakt z rzeczywistością - opowiada Zhang Xiaotao, jeden z uczestników ultramaratonu w chińskiej prowincji Gansu. - Położyłem się na ziemi, włączyłem lokalizator GPS i straciłem przytomność.

Zhang Xiaotao na szczęście przeżył. - Obudziłem się w jaskini, przykryty kocem. Okazało się, że pomógł mi jeden z lokalnych pasterzy. Uratował mnie i jeszcze kilku biegaczy - cytują go chińskie media. - Jestem mu wdzięczny, nie miałbym szans w zderzeniu z minusową temperaturą, śniegiem. Przecież ubrany byłem w strój do biegania: koszulkę i spodenki.

"Bieg śmierci"

Takiego anioła stróża nie znalazło 21 uczestników ultramaratonu. Zmarli z wycieńczenia, z wychłodzenia organizmu. Prawie 200 innych zawodników zostało uratowanych dzięki akcji ratowniczej. Prawie tysiąc osób było zaangażowanych w poszukiwania w tym trudnym terenie.

ZOBACZ WIDEO: Aleksander Matusiński o Justynie Święty-Ersetic: Podpowiadano mi, że są większe talenty niż ona

Wśród ofiar można znaleźć znanych sportowców. "Biegu śmierci" - bo tak są już nazywane zawody w Chinach - nie przeżył m.in. Liang Jing. Był jednym z najbardziej znanych i utytułowanych ultramaratończyków w tym kraju. Miał na swoim koncie wiele rekordów na różnych trasach.

Nazywano go "Generałem Liangiem". 31-latek wygrał wiele długodystansowych wyścigów w kraju, w tym Ultra Gobi w 2018 roku, czyli 400-kilometrowy wyścig przez pustynię Gobi. Zostawił dwuletnią córeczkę.

Poniżej najprawdopodobniej jedno z ostatnich zdjęć Linga. Z tragicznego biegu w prowincji Gansu.
Liang Jing (na pierwszym planie) podczas Liang Jing (na pierwszym planie) podczas "biegu śmierci" miał na sobie tylko krótkie spodenki i cienką kurtkę. Fot. Weibo
Prognozy mówiły o załamaniu pogody

Zmarł również Huang Guanjun, 34-letni niepełnosprawny biegacz. W 2019 roku zdobył złoty medal w maratonie podczas chińskich igrzysk paraolimpijskich. Był również znany w swoim kraju, na koncie miał wiele sukcesów.

Dlaczego doszło do tragedii? Według niezależnych obserwatorów dobę przed rozpoczęciem zawodów były znane prognozy, które mówiły o załamaniu pogody podczas biegu. Mimo to organizatorzy nie zdecydowali się odwołać wydarzenia sportowego. Nie zapewnili również większej liczby ratowników, która wpłynęłaby na poprawę bezpieczeństwa.

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej po odnalezieniu 21 ciał organizatorzy biegu przeprosili za swoje błędy. Miejscowa prokuratura rozpoczęła już dochodzenie. Nieoficjalnie mówi się, że winni nie unikną kary, bowiem sprawa stała się bardzo głośna. I to na całym świecie, nie tylko w Chinach.

Biegli razem, jeden z nich nie żyje

Zhang Xiaotao, o którym wspomnieliśmy na samym początku, twierdzi, że wyprzedzał zmarłego Huanga Guanjuna. Potem przez dłuższy czas biegł wspólnie z Wu Pan-rongiem. Zajmowali piąte i szóste miejsce. Bardzo wysokie.

- Kiedy pogoda zaczęła się psuć, kiedy zaczął padać grad, zrobiło się błyskawicznie tak ciemno, że straciliśmy ze sobą kontakt - wspomina Xiaotao. - Mimo że czuliśmy wręcz swój oddech, nie widzieliśmy się. W efekcie po chwili nie wiedziałem, gdzie jest mój kolega.

Wu Pan-rong został odnaleziony martwy kilkanaście godzin później. - Nadal nie mieści mi się to w głowie - dodaje Xiaotao. - Nigdy w życiu nie widziałem takiej pogody. Nigdy nie przypuszczałem, że w biegu może umrzeć aż 21 zawodników.

Czytaj także: Dwóch policjantów odpowiada za śmierć piłkarza. Szokujące doniesienia w sprawie >>

Czytaj także:  Śmierć Mai Kostrzewy wstrząsnęła szkołą. Dyrekcja zareagowała natychmiast >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×