Na przełomie XX i XXI wieku Dariusz Michalczewski należał do wybitnych bokserów w wadze półciężkiej. Był mistrzem świata federacji WBO, WBA i IBF. Gdy zakończył karierę w 2005 roku, miał na koncie 48 zwycięstw i tylko dwie porażki.
Droga "Tigera" do wielkich sukcesów nie była jednak łatwa. Po latach gdańszczanin szczerze ocenia swoje umiejętności. Nie ukrywa, że aby odnosić tak wspaniałe rezultaty, musiał sporo poświęcić.
Na swoim profilu na Instagramie Michalczewski zamieścił fragmenty jednego z wywiadów. Podpisał go słowami: "Nie byłem wybitnym, ale ciężka praca zaprowadziła mnie na sam szczyt".
ZOBACZ WIDEO: Marian Ziółkowski wraca do klatki KSW! Znamy jego rywala
- To była przede wszystkim praca, praca i jeszcze raz praca. Ja byłem bardziej przeciętnym sportowcem, który potrafił boksować, tylko ja byłem tak ambitny, tak twardy - wyznał 55-latek materiale wideo na Instagramie.
Michalczewski opowiedział o tym, jak wyglądały jego treningi. Ponieważ nie uważał siebie za utalentowanego boksera, musiał wykonywać ciężką pracę. Dotyczyło to nie tylko ćwiczeń na sali, ale także diety.
- Przecież ja robiłem ostatnie 5 lat, porobiłem po 10 kilo wagi, po 10 kilogramów zbijałem. Wszystko miałem, a nie mogłem jeść i pić. I musiałem mieć jeszcze siły na to, żeby trenować i wygrywać. To była masakra, to niemiło wspominam, ale jestem z tego bardzo dumny - powiedział.
Zobacz także:
Stanął w obronie zdyskwalifikowanego kolegi. "To nie jest ten typ faceta"
Jesteśmy jedynym krajem na świecie. To dzięki Świątek i Hurkaczowi