Kibice zacierali ręce, bo spodziewali się wojny i wielu efektownych spięć. Tymczasem zamiast dziesięciu odsłon... emocjonowali się zaledwie jedną. W ciągu tych trzech minut "Szpila" nie wrzucił jeszcze najwyższego biegu i choć miał wyraźną przewagę, żadnej spektakularnej akcji nie przeprowadził.
Po gongu zaczęły się komplikacje. Sztab Tarasa Bidenki zasygnalizował uraz i w ringu pojawił się lekarz. Ukrainiec miał problem z kolanem. Na nic zdały się zabiegi z użyciem zamrażacza. Już po kilkudziesięciu sekundach sędzia został poinformowany, że 33-letni bokser nie może kontynuować rywalizacji. Publiczność była bardzo niezadowolona z takiego obrotu sprawy i pożegnała pięściarzy solidną porcją gwizdów. Nie ustały one nawet gdy ogłaszano werdykt.
Bidenko mógł doznać kontuzji, gdy przestrzelił obszernym prawym prostym. Trudno jednak stwierdzić to jednoznacznie. Być może problemy zdrowotne pojawiły się u niego już wcześniej i nie zostały ujawnione przed konfrontacją.
Artur Szpilka odniósł w sobotę 14. zwycięstwo w zawodowej karierze (11. przed czasem), zaś Ukrainiec doznał 6. porażki (4. przed czasem).