Trójka sędziowska nie miała wątpliwości i stosunkiem głosów 115:112, 118:109 i 116:111 opowiedziała się za "Canelo", który jednak nie błyszczał na ringu w Teksasie.
Obaj pięściarze zaczęli z dużym respektem do siebie, uważając na każdy ruch przeciwnika. Alvarez był nastawiony na ciosy z prawej ręki, a Trout szukał prawego prostego. W trzeciej rundzie nieco ofensywniej boksował "No Doubt".
Problemy Trouta zaczęły się w rundzie szóstej, gdy nadział się na precyzyjny prawy podbródkowy. W przerwie 27-latek nie wyciągnął odpowiednich wniosków i w kolejnej odsłonie raz jeszcze dał się zaskoczyć. Podbudowany Alvarez wystrzelił silnym prawym prostym, po którym rywal natychmiast został podłączony i pierwszy raz w karierze padł na deski. "Cynamonowy" zapewne widział, że jego siła zrobiła wrażenie na Troutcie, ale nie rzucił się do zdecydowanej szarży.
W ostatnich rundach inicjatywę przejął Trout, za to Alvarez skupił się przede wszystkim na defensywie. Latynos był zmęczony i prezentował między linami coraz większą oszczędność ognia.
Pojedynek nie obfitował na pewno w emocje, bo Trout i Alvarez nastawili się bardziej na szachy niż ringową wojnę. Z pewnością zawyżony werdykt 118:109 może wzbudzać kontrowersje. Dla porównania, eksperci magazynu "The Ring" punktowali 114:112 na korzyść Trouta.