"Krusher" spotkał na swojej drodze rywala, który nastawił się przede wszystkim na defensywny boks. Amerykanin obawiał się niszczycielskiej siły Kowaliewa (24-0-1, 22 KO) i jak ognia unikał wymian oraz półdystansowych spięć. Nadmierna ostrożność na niewiele się zdała i Agnew (26-1, 13 KO) już w drugiej rundzie wylądował na deskach po zainkasowaniu mocnego ciosu na szczękę.
Po czwartej odsłonie na twarzy króla nokautu z Czelabińska pojawiło się rozcięcie wynikające ze zderzenia głowami. Kowaliew nie przejmował się tym incydentem i dalej robił swoje, a efekty nadeszły w szóstym starciu, gdy mieszkaniec Chicago zaliczył kolejny nokdaun.
Agnew nie zdołał się pozbierać w siódmej rundzie, po tym, jak Kowaliew przycelował go na korpus. Tym samym Rosjanin zachował tytuł WBO w wadze półciężkiej.