W nocy z soboty na niedzielę Deontay Wilder wygrał ze Szpilką w hali Barclays Center w Nowym Jorku, powalając Polaka na deski ciężkim nokautem w dziewiątej rundzie. Polak na chwilę stracił przytomność, a ring opuścił na noszach w asyście lekarzy.
W momencie zakończenia pojedynku wszyscy sędziowie punktowali na korzyść Amerykanina. Ronnie Shields nie zgadza się z taką oceną.
- Moim zdaniem Artur wygrywał. Stoczył świetną walkę, trzymał się planu taktycznego, ale w dziewiątej rundzie popełnił błąd. To był jego jedyny błąd w tej walce, ale to był jednocześnie moment, który odebrał mu wszystko co zyskał wcześniej - podkreśla w rozmowie z Fightnews.com szkoleniowiec Szpilki, który w przeszłości prowadził m.in. Mike'a Tysona i Evandera Holyfielda.
- Artur chciał trafić Wildera czymś mocnym, ale sam nadział się na cios. To się zdarza, ale mimo wszystko jestem z niego dumny. Myślę, że kibice na całym świecie przekonali się jak dobrym pięściarzem jest Artur Szpilka. On jeszcze wróci - dodaje Shields.
Walka z Wilderem była drugą porażką Szpilki w zawodowej karierze. Poprzedniej doznał dwa lata temu, przegrywając przez TKO z Bryantem Jenningsem. Ostatnie cztery pojedynki kończyły się zwycięstwami Polaka.