Szpilka (20-2, 15 KO) 16 stycznia tego roku zmierzył się z Wilderem w Nowym Jorku. Bokser pochodzący z Wieliczki pomimo dobrej postawy w 9. rundzie został znokautowany przez "Brązowego Bombardiera" i został przewieziony do szpitala.
- To jest mój cel. Od początku, kiedy okazało się, że będę walczył z Wilderem, chciałem tej walki. Przegrałem, to jest boks. Tak naprawdę ja dalej uważam, że to był przypadkowy cios, trafił. Wygrał, jest mistrzem świata. Jeszcze dwie, trzy walki i jeśli dalej będzie miał pas, to chcę doprowadzić do rewanżu. Uczę się na błędach, zrzuciłem dużo wagi, jestem szybki i dynamiczny - powiedział "Szpila".
Polak przed pojedynkiem z Amerykaninem nabawił się kontuzji lewej ręki, ale pomimo tego postanowił wyjść do starcia z mistrzem świata. "Szpila" nie szuka jednak wytłumaczenia porażki w kontuzji. - Nie chcę na to zganiać - powiedział 27-latek.
Artur Szpilka po walce z Deontayem Wilderem przeszedł operację kontuzjowanej ręki i obecnie w Stanach Zjednoczonych przygotowuje się do powrotu na zawodowy ring. Na formą Polaka czuwa utytułowany trener Ronnie Shields. - Wierzę, że teraz ręka jest już wyleczona i przyjdzie taki dzień, że zdobędę tytuł mistrza - wyznał.
ZOBACZ WIDEO Aktywna zima na Stadionie Narodowym (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}