- Zobaczycie, pewnego dnia będę lepszy od Gołoty! Mam naprawdę olbrzymi potencjał. Za największe swoje atuty uznaję szybkość i cholernie dobry cios prosty - mówił nam dwa lata temu Nick Mazurek. Porównania do Andrzeja Gołoty przypadkowe nie były - od 16. roku życia polsko-włoski pięściarz związany jest z Samem Colonną, który w przeszłości współpracował właśnie z czterokrotnym mistrzem Polski w wadze ciężkiej.
Wielkie ambicje zahamowała brutalna rzeczywistość, a dokładniej promotor 23-latka. Co zostało mu z mistrzowskich planów? - Na razie? Nic. Jak się przekonałem jak jestem traktowany przez swojego promotora, powiedziałem sobie, że muszę odpocząć od tego gów... Już nie miałem siły z tym walczyć - tłumaczy Mazurek w rozmowie z "Polsatem Sport".
Były już promotor polsko-włoskiego pięściarza okazał się oszustem. - Oczy mi się otworzyły, jak po ostatniej walce, w lutym 2017 roku poszedłem zrobić podatki. I wyszło, że sam płacę za swoje walki. I to bardzo mało sobie płacę. Sprzedawałem biletów za 5-10 tysięcy dolarów, a za walkę dostawałem... tysiąc pięćset. Dobre, co? Poszedłem do mojego promotora Bobby'ego Hitza, żeby dostać podwyżkę. Nie chciałem nie wiadomo jakiej kasy, nie jestem poje.... Chciałem pięć tysięcy. Jak zobaczyłem ten jego uśmieszek, to się odwróciłem i wyszedłem. Od tego czasu nie byłem ani razu na treningu - wyjaśnia Mazurek.
23-latek już szuka nowego promotora, w grę wchodzą między innymi polscy i amerykańscy menedżerowie, którzy złożyli już swoje propozycje. Po nawiązaniu współpracy Mazurek w końcu będzie celował w powrót na ring.
ZOBACZ WIDEO W tym roku nie dojdzie do walki Włodarczyk - Szpilka. "Diablo" chce dużych pieniędzy