Artur Szpilka pokonał Mariusza Wacha, ale padł na deski w ostatniej rundzie!

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Artur Szpilka (P) i Mariusz Wach (L) w pojedynku wagi ciężkiej podczas bokserskiej gali KnockOut Boxing Night w Gliwicach
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Artur Szpilka (P) i Mariusz Wach (L) w pojedynku wagi ciężkiej podczas bokserskiej gali KnockOut Boxing Night w Gliwicach

To była walka roku w polskim boksie. Pojedynek Artura Szpilki z Mariuszem Wachem nikogo nie zawiódł! "Szpila" padł na deski w dziesiątej rundzie, ale mimo to wygrał przez decyzję sędziowską. Werdykt został wygwizdany.

W tym artykule dowiesz się o:

To był hit tego roku

Wiele w polskich sportach walki było już pojedynków na szczycie. Starcia z udziałem między innymi Tomasza AdamkaArtura Szpilki i Mariusza Wacha w ostatnich latach elektryzowały miłośników wagi ciężkiej. W końcu podjęto decyzję o organizacji bezpośredniej konfrontacji pomiędzy "Szpilą" a "Wikingiem".

Nic dziwnego, że pojedynek, do którego doszło w Gliwicach, nazywany był walką tego roku nad Wisłą. Obaj zawodnicy byli dobrze zapowiadającymi się bokserami wagi ciężkiej, ale w ostatnich latach ich kariery wyhamowały. Zwycięstwo miało zapewnić jednemu z nich kolejne starcia ze światową czołówką.

Szpilka i Wach chcieli przerwać kryzys

Jeszcze kilka lat temu kibice wiązali wielkie nadzieje z wieliczaninem, widząc w nim następcę Andrzeja Gołoty. Teraz mówiono wprost - jeśli przegra w sobotę, to nie będzie miał już czego szukać w zawodowym boksie na wysokim poziomie.

"Szpila" pracuje, aby jak najszybciej wrócić na szczyt w kategorii ciężkiej. Porażki z Deontayem Wilderem oraz Adamem Kownackim zachwiały jego reputacją. Słabą passę przerwał w maju. Wówczas zmierzył się ze znacznie słabszym Dominickiem Alexandrem Guinnem, którego pokonał jednogłośną decyzją sędziów.

Krakowianin z kolei udowodnił, że czołówka mu niestraszna. Po porażce z Władimirem Kliczką jego kariera nie nabrała jednak takiego rozpędu, jakiego mógłby oczekiwać. Zwycięskie walki w Polsce przeplatał wyjazdowymi porażkami z Aleksandrem Powietkinem i Jarrellem Millerem oraz cennym zwycięstwem z Erkanem Teperem.

W tym starciu nie było faworyta

Opinie przed konfrontacją były podzielone. Bukmacherzy minimalnie faworyzowali co prawda "Szpilę", ale wśród kibiców i ekspertów nietrudno było znaleźć zwolenników "Wikinga".

Obaj wojownicy chcieli udowodnić, kto jest najlepszym polskim pięściarzem wagi ciężkiej walczącym na krajowym podwórku. Liderem rankingu jest Adam Kownacki i zwycięzca tej konfrontacji nie miał prawa prześcignąć go w notowaniach. Na tę chwilę to różnica klas.

W ringu była wojna. Po walce zamieszanie!

Obaj pięściarze nie zawodzili od początku starcia. Byli szybcy, aktywni i agresywni. Widać było, że są świetnie przygotowani. Szpilka trafiał częściej, ale główną bronią Wacha miały stać się jego kontry.

"Szpila" od początku starcia ryzykował, obijając rywala. "Wiking" udowadniał jednak, że jest odporny na ciosy. Kontrował, przede wszystkim mocnymi prawymi.

W narożnikach zawodników strategie były zupełnie inne. Andrzej Gmitruk uspokajał swojego podopiecznego, a Piotr Wilczewski swojego wojownika dodatkowo motywował i kazał mu atakować.

Wach posłuchał się porad trenera i w czwartej rundzie zaczął bić coraz mocniej, coraz częściej. Szpilka odpowiedział mu groźną kombinacją. 38-latek z minuty na minutę był pewniejszy, ale młodszy wojownik, pomimo chwilowych przestojów, nie zamierzał mu ustępować.

Pod koniec piątej rundy Szpilka był w opałach. Wach trafił go prawym prostym, ale mańkutowi udało się wybronić. Zauważalne były jednak jego błędy w defensywie. W kolejnej odsłonie prowokował, opuszczał ręce. Będąc pod linami przyjął mocne uderzenia, jednak byłemu rywalowi Kliczki nie udało się posłać go na deski.

W kolejnych częściach krakowianin nieco przystopował, co zaowocowało lekką przewagą wieliczanina. Dziewiąta runda udowodniła, że kalkulacje się zakończyły. Zawodnicy chcieli kontynuować pojedynek jeszcze po gongu!

W ostatniej odsłonie potyczki Wach posłał Szpilkę na deski! 29-latkowi udało się jednak wstać. Chwiał się do końca i był w ogromnym kryzysie.

Po dziesięciorundowej wojnie kibice w Gliwicach oczekiwali na werdykt sędziowski. Pojedynek był wyrównany, ale ostatecznie minimalnie lepszy okazał się Szpilka. Dwóch punktowało 97-93 i 95-94 na jego korzyść, ale trzeci arbiter widział starcie zupełnie inaczej i wskazał 97-93 dla Wacha. Werdykt został wygwizdany, a triumfator nie udzielił wywiadu po walce.

Stawka była (nie)wielka

Zwycięzca zapewnił sobie awans w rankingu na miejsce numer dwa w krajowej wadze ciężkiej i skok o kilka pozycji w notowaniu Boxrec. W stawce nie znalazł się niestety żaden regionalny pas WBO, WBA, WBC czy IBF, który mógłby przybliżyć do batalii o tytuł mistrza świata.

Pozornie stawka była niewielka, ale znaczyła dużo pod kątem medialnym. Po takiej wojnie kibice mają nadzieję przede wszystkim na rewanż!

ZOBACZ WIDEO KSW 46: zobacz zapowiedź gali w Gliwicach!

Komentarze (84)
Roman1932
11.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ja dałbym remis. Szpilka zadał więcej ciosów, ale słabych. Wach uderzył kilka razy silnie i celnie. Szpilka był dwukrotnie bliski nokautu. Niejednogłośne zwycięstwo Szpilki świadczy, że sędziow Czytaj całość
avatar
Zbyszek Kowalski
11.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chyba oglądaliśmy inną walkę. Dwóch zdyszanych emerytów i gdyby ten większy po 8 rundzie miał siłę, żeby uderzyć więcej niż dwa ciosy, to Szpilka kolejny raz straciłby przytomność. Znowu będzie Czytaj całość
avatar
filip88
11.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Walka gigantów" a sponsorem był słynna restauracja u babci maliny... jacy giganci taki sponsor. 
avatar
Mangustyn
11.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jak nie zorganizują rewanżu, to smród po tej walce będzie wieczny. Walka byla bardzo dobra, ale 97-93 dla Artura to jakiś słaby żart... to samo dla Mariusza. Sędziowie to mogą oceniać w mam tal Czytaj całość
avatar
kporucznik111
11.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nie ma czego przeżywać. Bukmacherom pasowała wygrana Szpilki to wygrał. Gdyby ktoś postawił na Szpilkę większą pajdę, to wygrałby jego przeciwnik. Wiadome to było bez oglądania tego pojedynku.