Swój ostatni pojedynek na zawodowym ringu Manny Pacquiao stoczył 19 stycznia. "Pacman" zmierzył się z Adrienem Bronerem w walce o regularny pas mistrza świata federacji WBA w wadze półśredniej. Filipińczyk po dość jednostronnym starciu wygrał wyraźnie na punkty.
Pacquiao, który jest senatorem, wypowiedział się na temat swojej przyszłości. Obecnie pięściarz występuje pod skrzydłami Ala Haymona oraz Premier Boxing Champions. To właśnie od nich zawodnik otrzymał informacje dotyczące przyszłości. - Dostałem zapewnienie od PBC, że wystąpię w maju bądź lipcu - powiedział 40-latek.
W kolejnej walce, "Pacman" chciałby zmierzyć się w rewanżowym pojedynku z Floydem Mayweatherem Jr. Doniesienia te potwierdza trener zawodnika - Freddie Roach, który również nie może doczekać się tego starcia. Obecnie wszystko zależy od Mayweathera, który musiałby powrócić z emerytury na walkę z Pacquiao.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): widowiskowy nokaut "latającym kolanem"
Następnym, prawdopodobnym rywalem dla Filipińczyka jest Keith Thurman, który 26 stycznia udanie powrócił na ring po blisko dwuletniej przerwie. Amerykanin jest posiadaczem pełnoprawnego pasa federacji WBA w wadze półśredniej. Pięściarz należy również do zawodników walczących u Ala Haymona.
Manny Pacquiao przyznał również, że nie bierze pod uwagę rewanżowej potyczki z Jeffem Hornem. Do ich pierwszej walki doszło w lipcu 2017 roku. Po 12-rundowym pojedynku sędziowie punktowi orzekli zwycięstwo Australijczyka, co wywołało oburzenie bokserskiego świata. - Wcześniej chciałem zorganizować rewanż, jednak jego obóz nie był zainteresowany. Teraz, gdy ja jestem ponownie na topie, a oni mają na koncie porażkę, pytają o rewanż. Nie ma mowy - stwierdził Filipińczyk.