Polski bokser był faworytem walki z Gabriel Rosado. Przez większą część potyczki miał przewagę, kontrolował wydarzenia w ringu. Tak było do dziewiątej rundy. Po ciosach Rosado Maciej Sulęcki dwukrotnie leżał na deskach. Przed nokautem uratował go gong kończący rundę. W kolejnych starciach obaj zawodnicy poszli na bokserską wojnę, ale Rosado nie zdołał już przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
Po walce Sulęcki cieszył się z wygranej, ale nie ukrywał wściekłości. - Trzeba trzymać koncentrację do końca, bo wszystko przez to, że ją straciłem. Mogłem szybciej skończyć walkę, czułem to, ale gdzieś straciłem głowę - powiedział Polak w rozmowie z dziennikarzem ringpolska.pl.
Na błędy popełnione przez Polak zwrócili uwagę dziennikarze i eksperci. - Wiedziałem, że mam przewagę i kontroluję pojedynek. Nie czułem zagrożenia z jego strony. Trafił mnie w końcu przez głupotę. Myślałem, że to już koniec walki. Moja głowa uciekła w przestworza i zapłaciłem karę - dodał Sulęcki.
Dzięki wygranej w następnej walce zmierzy się z mistrzem świata federacji WBO - Demetriusem Andrade. Polak już zapowiada, że wyciągnie wnioski przed kolejną potyczką. - To jest cenna lekcja. W czerwcu będę mistrzem świata! - zadeklarował.
ZOBACZ WIDEO: Daniel Omielańczuk o walce Strusa. "Trochę go przewieźli z werdyktem"