W nocy z 29 na 30 czerwca (czasu polskiego) Maciej Sulęcki zmierzy się z Demetriusem Andrade na ringu w Providence (transmisję z walki zapowiada TVP Sport). Dla Amerykanina będzie to drugi pojedynek w obronie tytułu federacji WBO w wadze średniej.
- Demetrius Andrade nigdy nie przegrywa. I cóż, 29 czerwca się to nie zmieni. Niech Bóg błogosławi Sulęckiego. Mam nadzieję, że spokojnie zejdzie z ringu, szczęśliwie wróci do rodziny i po walce będzie spędzał z nią czas. Bo w Providence przy zadawaniu ciosów nie zamierzam zwalniać ręki - zapowiada mistrz świata w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
31-letni Andrade nie obawia się Polaka i jest pewny wygranej. Traktuje Sulęckiego jako kolejną przeszkodę, którą musi pokonać, żeby dostać wielkie walki - z Saulem Alvarezem czy Giennadijem Gołowkinem.
Co ciekawe, biorąc pod uwagę poziom sportowy, Andrade nie ma najlepszego zdania o swoim najbliższym przeciwniku. - Nie uważam go za szczególnie groźnego zawodnika. Co w nim takiego niebezpiecznego? Jak mówiłem, dopiero w ringu sprawdzę, czy rzeczywiście ma jakąś broń. Na razie wiem tyle, że w poprzednich walkach padał na deski - ocenił pięściarz z Rhode Island.
ZOBACZ: Głowacki - Briedis. Maciej Sulęcki: Moim zdaniem walka była ustawiona >>
Kilka dni temu obaj bokserzy "starli się" na Twitterze. "Chłopcze nie mów za dużo i zostaw siły na 29 czerwca. Wtedy bardziej ci się przydadzą" - napisał Sulęcki w odpowiedzi na zaczepkę ze strony Amerykanina (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob mówi, co trzeba zrobić, żeby wygrać Grand Prix Czech