Pojawiają się nowe fakty ws. śmierci Dawida Kosteckiego, którego 2 sierpnia znaleziono martwego w celi więziennej na warszawskiej Białołęce. Choć minął blisko miesiąc, wciąż nie ma ostatecznej wersji zdarzenia i ustalenia, czy były pięściarz popełnił samobójstwo, czy został zamordowany.
W tę pierwszą możliwość nie wierzy rodzina zmarłego, jednak według Służby Więziennej i prokuratury, wszystko wskazuje na to, że Kostecki sam targnął się na swoje życie, wieszając się na pętli z prześcieradła. Teraz mają mocny dowód na poparcie swojej tezy.
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", w nocy z 1 na 2 sierpnia nikt nie wchodził do celi Kosteckiego. Tak wynika z nagrań kamery monitoringu, która obejmuje korytarz i drzwi do pomieszczenia.
ZOBACZ WIDEO Podsumowanie tygodnia. Lewandowski strzela jak szalony, Legia walczy o Ligę Europy, problemy Piątka i powołanie dla Bielika
"Krytycznej nocy strażnik siedem razy kontrolował celę przez wizjer. On ani nikt inny nie otwierał do niej drzwi" - czytamy w środowym wydaniu gazety.
"Ostatni raz strażnik podszedł do drzwi i spojrzał do wnętrza o godz. 4:28 nad ranem, czyli około godziny przed tym, gdy współwięzień zaalarmował strażników, że Kostecki nie daje znaków życia" - przekonuje dziennik.
Zapis nagrania miał wyostrzyć ekspert zaangażowany w ramach postępowania wyjaśniającego, które prowadzi Służba Więzienna.
Dodajmy, że we wtorek doszło do przesłuchań biegłych, którzy dokonali oględzin ciała i sekcji zwłok Dawida Kosteckiego. Po pierwszej godzinie przesłuchań zostały one przerwane, bowiem Roman Giertych i Jacek Dubois - pełnomocnicy rodziny zmarłego na początku sierpnia sportowca - złożyli wniosek o wyłączenie jednego z prokuratorów z postępowania (więcej TUTAJ).
Według "Rzeczpospolitej" śledczy nadal skłaniają się do wersji o samóbójstwie, jednak nie odrzucają hipotezy, że byłego pięściarza mógł do tego ktoś przymusić.
Przypomnijmy, że to Kostecki, który miał już wcześniej problemy z prawem, ujawnił powiązania funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego i polityków z agencją towarzyską na Podkarpaciu, co jest znane jako afera podkarpacka (więcej TUTAJ).