Wdowa po Dawidzie Kosteckim napisała list do Jarosława Kaczyńskiego! Ktoś chciał fotografować ciało pięściarza

Newspix / KAMIL KRZACZYNSKI  / Na zdjęciu: Dawid Kostecki
Newspix / KAMIL KRZACZYNSKI / Na zdjęciu: Dawid Kostecki

Dawid Kostecki zmarł w areszcie śledczym na Białołęce. Po jego śmierci do celi miał wejść przedstawiciel ministerstwa sprawiedliwości, który chciał sfotografować ciało pięściarza. Tak uważa Edyta Kostecka w liście przesłanym Jarosławowi Kaczyńskiemu.

W tym artykule dowiesz się o:

"Pan prokurator Kapuściński zeznał, a był w celi mego męża, że do celi wchodził przedstawiciel ministerstwa sprawiedliwości i chciał robić zdjęcie memu zmarłemu mężowi po to, aby przekazać to zdjęcie ministrowi sprawiedliwości. Po co rządowi zdjęcie mego zmarłego męża? I dlaczego odsunięto od prowadzenia sprawy tego prokuratora, który ujawnił ślady na szyi? Czy dlatego, że nie zgodził się na to zdjęcie?" - napisała Edyta Kostecka w liście przesłanym prezesowi Prawa i Sprawiedliwości, Jarosławowi Kaczyńskiemu. Do korespondencji dotarło Radio ZET, publikując jej pełną treść.

Z nieoficjalnych informacji Radia ZET wynika, iż "o próbie robienia zdjęć telefonem zeznali podczas ostatnich przesłuchań prokurator Kapuściński oraz policjant, który brał z nim udział w oględzinach. Prokurator Kapuściński wyprosił z celi osobę, która miała być przedstawicielem resortu. Na pytanie, dla kogo chciała robić zdjęcia, urzędnik miał odpowiedzieć, że dla ministra sprawiedliwości. Śledczy prowadzący śledztwo do tej pory nie ujawnili, kim była ta osoba. Twierdzą, że jej obecność w celi była zgodna z procedurami i osoba ta nie utrudniała oględzin".

W liście przesłanym Jarosławowi Kaczyńskiemu Edyta Kostecka podkreśliła, że jej mąż z całą pewnością nie miał depresji i nigdy nie uwierzy w to, że Dawid Kostecki mógł się zabić. Zaznaczyła, że były sportowiec miał wielu wrogów i bał się przeniesienia do Warszawy.

Pożaliła się ponadto, że "prokuratura traktuje rodzinę i pełnomocników jako zagrożenie", nie dając jej wglądu do akt śledztwa. W liście zapytała także, dlatego prokuratura nie zleciła badań histopatologicznych, nie zbadała możliwości użycia paralizatora i nie nakazała przeanalizować dwóch śladów ujawnionych na ciele Dawida Kosteckiego.

"Mój mąż nie był świętym człowiekiem, ale był obywatelem RP oraz dzielnym sportowcem i zasługuje na wyjaśnienie tego, kto go zabił. [..] Chcę sprawiedliwego śledztwa i traktowania mnie uczcicie. Chcę, aby sprawców śmierci mego męża, jeżeli się ich znajdzie, surowo ukarać. Tego domaga się sprawiedliwość! Tego domagam się ja i moje dzieci!" - zakończyła Edyta Kostecka.

Dawid Kostecki zmarł 2 sierpnia. Prokuratura po pierwszej sekcji zwłok uznała, że targnął się na swoje życie. Ustalono, że były pięściarz powiesił się na pętli z prześcieradła, leżąc w łóżku w areszcie śledczym na Białołęce.

Kostecki w 2011 r. został skazany na 2,5 roku więzienia za założenie i współkierowanie grupą przestępczą czerpiącą korzyści z nierządu. W 2016 r. ponownie trafił do więzienia. Tym razem za kierowanie grupą przestępczą zajmującą się m.in. legalizacją i obrotem samochodami pochodzącymi z kradzieży. Kostecki ujawnił też powiązania funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego i polityków z agencją towarzyską na Podkarpaciu, co jest znane jako "afera podkarpacka".

Aktualizacja (20:11)

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wydała komunikat ws. obecności osób trzecich przy oględzinach miejsca ujawnienia zwłok Dawida Kosteckiego. Oto jego pełna treść:

"W związku z doniesieniami medialnymi dotyczącymi udziału osób trzecich w miejscu ujawnienia zwłok Dawida Kosteckiego Prokuratura Okręgowa Warszawa - Praga w Warszawie informuje, że:

- w dniu 02 sierpnia 2019 r. na terenie Aresztu Śledczego Warszawa Białołęka obecni byli funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Centralnego Zarządu Służby Więziennej oddelegowani do Departamentu Wykonywania Orzeczeń i Probacji Ministerstwa Sprawiedliwości przeprowadzający kontrolę w trybie przewidzianym stosownymi przepisami;

- wyżej wymienione osoby nie ingerowały w czynności oględzin przeprowadzanych przez prokuratora Wojciecha Kapuścińskiego. Zgodnie z procedurą obowiązującą w takich przypadkach musieli oni wykonać dokumentację zdarzenia, w tym dokumentację zdjęciową na potrzeby wewnętrznego postępowania mającego na celu ustalenie prawidłowości przestrzegania zasad i procedur w areszcie śledczym. Prokurator nie wyraził na to zgody, czemu funkcjonariusz się podporządkował. Oględziny celi i zwłok były przeprowadzane bez udziału tych osób;

- nieprawdą jest, ze prokurator Wojciech Kapuściński został odsunięty od śledztwa. Przedmiotowe śledztwo nie zostało mu nigdy przydzielone do prowadzenia. W dniu 02 sierpnia 2019 r. wykonywał czynności w ramach dyżuru prokuratorskiego. Jeszcze tego samego dnia sprawa została skierowana do referatu prokurator Anny Domańskiej."

Zobacz też:
Boks. Wyciekły informacje o ostatnich latach życia Dawida Kosteckiego. "Wzbudzał strach, chciał popełnić samobójstwo"
Boks. Prokuratura nie znalazła paralizatora w celi Dawida Kosteckiego

Źródło artykułu: