Michał Cieślak o krok od walki o pas mistrza świata WBC
Michał Cieślak, który pięć tygodni spędził w Nowym Jorku i przygotowywał się do walki z Nurim Seferim na gali Friday Boxing Night 20 grudnia w Nowym Dworze Mazowieckim, przyznał, że amerykańscy bokserzy zaimponowali mu ambicją.
Waldemar Ossowski
Materiały prasowe
/ Piotr Duszczyk/boxingphotos.pl
/ Na zdjęciu: Michał Cieślak
Zobacz także: KSW 52. Tomasz Narkun przyjął wyzwanie Scotta Askhama
Wszystko udało się zrealizować zgodnie z planem?
- Plany nieco pokrzyżowały mi kontuzje. Odezwało się kolano, które kiedyś skręciłem grając w piłkę na rozgrzewce. Całe szczęście nie zerwałem wówczas więzadeł, ale noga była w gipsie. Teraz to się odezwało. Natomiast dwa tygodnie temu coś strzeliło mi w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Byłem już rozgrzany i przeprowadzałem walkę z cieniem.
To efekt przeciążenia organizmu?
- Myślę, że tak. W tym roku stoczyłem już dwie walki, a przygotowuję się do trzeciej. Praktycznie przez cały rok jestem w treningu. Po walce z Olanrewaju Durodolą, która odbyła się 31 maja, miałem tylko dwa tygodnie odpoczynku. Spędziłem je w Zakopanem, gdzie chodziłem po górach. Kiedy jestem w Radomiu, to także zdarzają mi się takie urazy, ale tam udaję się do swojego fizjoterapeuty, który doskonale zna mój organizm. Na obcym terenie był z tym problem.
Podpatrywał pan styl boksowania amerykańskich pięściarzy?
- Pewne elementy zastosuję w swoim stylu boksowania. Imponuje mi, że na sparingach ci zawodnicy prą do przodu nie zważając na ciosy rywala. Dają z siebie wszystko i dążą do wygranej w każdym sparingu. To potwierdza słuszność decyzji o przylocie do Nowego Jorku.
Oglądał pan już walki Albańczyka Nuriego Seferiego, z którym zmierzy się 20 grudnia w Nowym Dworze Mazowieckim o pas IBF International?
- Byłem na jego walce z Krzysztofem Głowackim w Toruniu w styczniu 2015 roku. Dobrze pamiętam ten pojedynek. Od tego czasu minęło blisko pięć lat i to nie będzie ten sam zawodnik. Na pewno będę bardzo dobrze przygotowany, bo nie można go lekceważyć. Chcę zdobyć pierwszy pas, który coś znaczy. W domu mam już cztery pasy, które się nie liczą. To trofeum sprawi mi wiele satysfakcji.
Zobacz także: Andy Ruiz Jr: W tej walce miałem nadwagę
W przyszłym roku przyjdzie czas na jeszcze poważniejsze wyzwanie i walkę o pas mistrza świata jednej z czterech najważniejszych federacji.
- Najbliższe trofeum to przepustka do najważniejszych pojedynków. Jestem w czołówce rankingu WBC i czekam na 2020 rok z wielkimi nadziejami. Liczę, że ta walka nadejdzie. Oczywiście skupiam się na najbliższym pojedynku, ale z tyłu głowy pojawiają się myśli o pojawiających się perspektywach.
Szanse na zdobycie tytułów w kategorii junior ciężkiej dostaną również Krzysztof Głowacki i Krzysztof Włodarczyk. Bierze pan pod uwagę walkę z którymś z nich?
- Na razie nie. Skupiam się na rywalizacji z obcokrajowcami. Do tej wagi zszedł jeszcze Artur Szpilka i robi się bardzo ciekawie. Wygląda na to, że Polacy mogą zdominować tę kategorię.